Książka Stanisława Tomkowicza pt. "Pałac Biskupi w Krakowie" wydana w 1933 roku. 
Język oryginalny.

I. POCZĄTKI I NASTĘPNE DZIEJE.

 
 Podobnie jak początkowe dzieje biskupstwa krakowskiego giną w mroku niepewności i legend, tak też brak jest danych historycznych dotyczących pierwotnej siedziby rządców diecezji krakowskiej, a nieświadomość co tego rozciąga się nawet na czasy dużo późniejsze od okresu niepewności co do osób tych rządców i rangi ich — arcybiskupi czy biskupi? — w hierarchji kościelnej.
  Nie wiemy, na czem opierał się biskup Łętowski, gdy twierdził, że po osiedleniu się franciszkanów w Krakowie (a było to w r. 1237) biskupi na ich gruncie postawili swój pałac, za co płacili zakonnikom czynsz roczny a Łuszczkiewicz na równie podobno niepewnej podstawie, przyjmuje jako możliwe, że pod Biskupi Pałac ustąpili w XV w. franciszkanie placu, i za to może biskupi dawali im portrety swoje. To zestawienie wydaje się wątpliwem wobec tradycji klasztoru, według której zwyczaj dawania przez biskupów portretów, do dziś dnia zdobiących krużganki klasztoru krakowskiego, jest raczej następstwem kanonizacji (w r. 1253) ś. Stanisława, ogłoszonej w klasztorze franciszkanów w Asyżu. Istnieją — może niecałkiem bezpodstawne — poszlaki, że jeszcze w połowie XIII w. dwór biskupi razem z książęcym krakowskim mieścił się na wzgórzu wawelskiem. Ale też zachował się ślad, że już pod koniec w. XIV biskupi krakowscy posiadali dom w pobliżu klasztoru franciszkanów. Mianowicie źródła archiwalne mówią, że w r. 1384 Rafał z bratem Warszem, dziedzice Michowa, sprzedają Radlicy, biskupowi krak., za 100 grzywien groszy praskich dom swój drewniany z placem przy domu biskupim wraz z połową pustego placu tamże brata ich stryjecznego, Prandoty z Bodzechowa, a to kupno w tych samych mniej więcej słowach zatwierdza król Władysław Jagiełło w r. 1386. Z tego wynika wyraźnie, że już przed tą datą — choć nic wiemy od jakiego czasu — biskup, albo i kilku z rzędu biskupów krakowskich, miało jakąś posiadłość w tej okolicy, w której znajduje się dzisiejszy Pałac biskupi.
  Ta posiadłość nie odrazu jednak rozlegała się na całej przestrzeni zajmowanej obecnie przez ten Pałac. Pierwotnie ograniczała się — jak z powyższego określenia «w pobliżu klasztoru braci mniejszych» wnosimy,  zapewne do części przy dzisiejszej ulicy Franciszkańskiej, czyli do obszaru skrzydłu głównego, południowego, a z czasem dopiero powiększała się rozszerzeniami w stronę ul. Wiślnej, na których potem wyrosło skrzydło zachodnie, wzdłuż obecnych plantacyj. Już w r. 1424 jest w aktach miejskich mowa o dworze biskupim przy ul. Wiślnej, a pod r. 1434 zapisano, że Mikołaj Czasław dokonał jakiejś transakcji, odnoszącej się do jego domu na rogu ul. Wiślnej, przy bramie miejskiej, naprzeciw dworu biskupiego.
  Ta zapiska archiwalna zachowała się w dosłownym, jak sądzę, tekście w wypisach A. Grabowskiego i mówi właściwie o jakimś domu, może tam, później stanął obecny kościół gr.-kat. ś. Norbeta, lecz zarazem światczy, że dwór biskupi dochodził zachodnią częścią swoją w pobliże bramy miejskiej, która stała u wylotu ul. Wiślnej. Korzysta też z tej zapiski, biorąc ją w tem znaczeniu, tenże Grabowski w drukowanem dziele, przytacza jednak bez podania źródła. Grabowski domniemywa się tamże, że ten dwór pierwotny «budowany był przez kardynała i biskupa krak. Zbigniewa Oleśnickiego, gdyż imienia dawniejszego budownika gmachu tego dzieje nic podają». A niektórzy późniejsi autorowie przyjmują to za pewnik, Łętowski nawet dodaje, że na gruncie franciszkanów biskupi postawili pałac, w którym mieszkał Oleśnicki i Myszkowski, a w innem miejscu mówi jeszcze dobitniej, że Oleśnicki w Krakowie Pałac Biskupi, znalazłszy go foetidum coenosumque, podniósł ozdobnie z muru cały i opasał go murem dokoła . Na czem polega ta wiadomość, nie wiemy, ale treść jej niemożliwą nie jest. Jeśli jednak odpowiada prawdzie, to budowa Oleśnickiego długich lat w całości swej nie przetrwała. W r. 1462 pożar tej części śródmieścia Krakowa dwór biskupi zniszczył. (Długosz opowiada, że kilku braci zakonu kaznodziejskiego, zajmując się alchemją, zapuściło ogień, który przybrawszy nagie wielkie rozmiary, szybko zniszczył dach kościoła Ś. Trójcy, przerzucił się na sąsiedztwo, zajął zabudowania całego szeregu ulic, od ul. Poselskiej do Żydowskiej (dziś ś. Anny), i pastwą jego padł klasztor franciszkanów z ich kościołem, oraz dwór biskupi).
  Zdaje się, że zniszczony gmach nie prędko odbudowany czy do porządku przywrócony został. Z pierwszej połowy XVI w. jest tylko wiadomość, że biskup krak. Piotr Tomicki (biskupem był od r. 1525-1535) tył Pałacu Biskupiego na gruncie bagnistym i przepaścistym znacznym kosztem wymurował, resztę przyozdobił. Dopiero w drugiej połowie tego wieku, w r. 1551, biskup Andrzej Zebrzydowski (był biskupem od r. 1550--1560) «restauruje Pałac ten od dawna niezamieszkały». Przy tej sposobności podniesioną była sprawa o okna z sąsiedniego domu złotnika, wychodzące na dziedziniec biskupi, co było zezwolone przez jednego z biskupów poprzednich dla przyczyn określonych jako niezaszczytne, ale nie wymienionych bliżej. Dnia 3 kwietnia Zebrzydowski pisze w sprawie tych okien, które chciałby skasować albo murem zasłonić, aż 4 gwałtowne listy. Tak zapewnia uczony, zresztą bardzo sumienny i ścisły autor; o tej jednak «restauracji», rzekomo podjętej przez Zebrzydowskiego, żadna nie istnieje bliższa wiadomość. Przeciwnie, są poszlaki, że musiało wówczas skończyć się na niewielkich robotach.
  Po czasach Zebrzydowskiego, następna wiadomość o jakiemś przedsięwzięciu budowlanem w Pałacu Biskupim, o częściowej dobudowie na obszarze tej posiadłości, jest z siódmego dziesiątka lat XVI w. Mianowicie, zachowała się w aktach archiwalnych krak. umowa, zawarta w zastępstwie biskupa krak. Filipa Padniewskiego (1560 - 1572) przez jego pełnomocnika w grudniu 1567 z «murarzem» architektem Gabrjelem Słoninką, mieszczaninem krak. (zwanym też czasem Słońskim) o dalsze prowadzenie w Pałacu Biskupim robót zaczętych tam przez Dzian Marję (niewątpliwie Jana Marję Padovana). Padovano należał do grona architektów i rzeźbiarzy Włochów, sprowadzonych lub przybyłych do Polski za panowania przedostatniego u nas Jagiellona i działał tu w latach 1541-4573. Słoński, mieszczanin krak., ur. ok. r. 1520 (zm. 1598), jak wierny o nim z rozprawy Wdowiszewskiego, prowadził w XVI w. wiele budów w Krakowie, niemałej wartości artystycznej, między innemi w kamienicy kapitulnej zw. «dziekańską» (ul. Kanonicza nr 21) i w kamienicy Erazma Czeczotki (ul. ś. Anny nr 2).
  Co do Padovana, istnieje przypuszczenie, że jego dziełem mogłaby być fragmentaryczna kolumnada krużganku arkadowego na prawo wchodzących sienią wjazdową Pałacu Biskupiego, krużganku łączącego na parterze po stronie dziedzińca tę sień z klatką schodów głównych (zdjęcie poniżej).


Brama dziedzińcowa i kolumnada krużganku.

Krużganek dziś oszklony, niegdyś był otwarty; kolumnada jest porządku jońskiego. Jednak historycznych dowodów na to przypuszczenie niema. Z tekstu zaś wspomnianej umowy wynika tylko, że Padovano wystawił był przed r. 1567 mur w stronie kuchni «aż do Włodarskiej Kamienicy». Mur nowy ma być tak samo wysoki i ozdobny; nadto ma mieć kamienne szczyty, oraz 9 okien większych niż okna zrobione przez Padovana, który też do stajni wykonał był «wrota kamienne». Na parterze ma być duża kuchnia i komora. Obramienia okien i drzwi maję być kamienne. Ma też być stajnia częściowo wpuszczona w ziemię, i opatrzona oknami i drzwiami w kamiennych obramieniach, a «wjazd» ma być zasklepiony. Nadto mają na tym murze być 3 herby z kamienia pinczowskiego - jakie? nie powiedziano.
  Czy ta umowa weszła istotnie w życie? Nie wiemy. Owszem, zdaje się, że w drugiej połowie XVI w. i w pierwszej XVII nie prowadzono większych robót w krakowskiej rezydencji biskupiej, która uległa zaniedbaniu. Łętowski, pisarz, mający przystęp do źródeł konsystorza i biskupstwa krak., ale co prawda niezawsze zbyt ścisły w swoich twierdzeniach, pisze, że «od czasu, co Zygmunt III osiadł w Warszawie» (więc od r. 1609) «w Pałacu przy franciszkanach nie było porządku, jeno izby wielkie na sądy biiskupie». Przypisuje to zaniedbanie temu, że biskupi rzadko zaglądali do Krakowa, a przeważnie mieszkali w rezydencjach swoich prowincjonalnych.
  Większe przedsięwzięcie podjęte zostało dopiero w niespełna 100 lat po owych robotach, prowadzonych za Padniewskiego. Świadczą o tem umieszczone w różnych miejscach gmachu herby Nałęcz i tablica napisowa w dziedzińcu nad bramą wjazdową. Co prawda 2 biskupów krak. w ciągu XVII wieku używało herbu Nałęcz: Gembicki (1642 - 1657) i Michałowski (1681-1699), i obaj herb swój w różnych miejscach budynku umieszczali; lecz napis na wspomnianej tablicy, nie zostawia wątpliwości, że restauracja czy przebudowa korpusu głównego była dziełem Gembickiego (zdjęcie poniżej).


Fasada główna.


  O tych robotach ówczesnych wyraża się wprawdzie lekceważąco pisarz z XIX w. Łętowski; «Gembicki zajął się nieco reparacją Biskupiego Pałacu», lecz Łętowski niezawsze jest dokładny i całkiem wiarygodny. Natomiast dokładniej słowa ważący Amb. Grabowski, twierdzi, że r. 1643 budował teraźniejszy Pałac biskup krak. a dodaje za Temberskim , że on to gmach mniej odpowiednio przez poprzedników wystawiony, wprawił w piękny porządek, kosztownem malowaniem, marmurami i innemi ozdobami ukształcił. Rok 1643, o którym nie wiem na jakiej podstawie pisze Grabowski, może jest datą rozpoczęcia owych robót, o ukończeniu ich bowiem dopiero w r. 1647 świadczyłby napis wykonany i umieszczony na budynku zapewne z polecenia samego Gembickiego, na tablicy, o której jeszcze będzie mowa przy opisie Pałacu. Napis ten mówi, że Gembicki po zburzeniu budynku starego, niekształtnego, nowy ten dom biskupi nowym nakładem i urządzeniem dla wygody następców wystawił, powiększył i ozdobił. Choćby w tych słowach napuszystych była pewna może przesada, to jednak twierdzenia Temberskiego, przytoczone przez Grabowskiego, zasługują przeważnie na wiarę. Temberski bowiem żył za czasów biskupstwa Gembickiego i w panegiryku swoim z r. 1657 zwracał się do współcześników biskupa.
  Pałac w stanie, w jakim go zostawił Gembicki, przetrwał niecałe dziesięciolecie. Nastała epoka najazdu szwedzkiego na Polskę. Podczas wypierania przez Czarnieckiego zajmujących Kraków nieprzyjaciół, w r. 1655 gorzał Kleparz, a niebawem z przedmieścia pożar rozszerzył się aż ku bramie, zwanej zwykle furtką ś. Anny, i nagle przy narożniku ul. Wiślnej zajął się Pałac Biskupi. Niebezpieczeństwo było wielkie, ale płomienie stłumiła stojąca tam piechota koronna, ogień zaś przeniósł się na klasztor i kościół franciszkanów, a dalej zrzędził wielkie szkody w Zamku wawelskim, którego apartamenty królewskie stały się niezamieszkalne. W r. 1657 w sierpniu uwolniono Wawel od zajmujących go od dwóch blisko lat Szwedów, przy pomocy wojsk cesarskich, które potem stały tu załogą do października r. 1659, a gdy w rok przeszło później przybył do Krakowa Jan Kazimierz z żonę Marią Ludwiką, Zamek był w stanie takiego zniszczenia, że królestwo zamieszkali w Pałacu Biskupim, gdzie pozostawali od 25 października 1660 r. do końca stycznia r. 1661. Nie trzeba jednak na tej podstawie wnioskować, jakoby rezydencja biskupia znajdowała się w dobrym stanie utrzymania, że tak być nie musiało, świadczy wzmianka z r. 1668, mająca znajdować się w aktach Kapituły katedralnej krak., że Pałac Biskupi przez Szwedów spustoszony, w znacznej części tak w dolnych pomieszkaniach jak i na piętrach wraz z dachem przez Trzebickiego odrestaurowany został. Wtedy dokonano opisu inwentaryzacyjnego, pałacu, o którym wspomina ją akta kapitulne. Jakie były roboty przeprowadzone wtedy, nie mamy jednak bliższych wiadomości. Prawdopodobnie ograniczały się do mało znaczących szczegółów, a mimo tego rezydencja biskupia całkiem niezdatna do zamieszkania jeszcze nie była. Wprawdzie pod r. 1671 zapisano, że król Michał Korybut z żoną zjechawszy do Krakowa, i gdy w Zamku «Państwu stać się nie podobało», zamieszkał w domu na Rynku pod Krzysztoforami. Ta sama jednak zapiska motywuje to okolicznością, «bo I. X. krakowski (biskup Trzebicki) odjechawszy, żadnego ordynansu na przyjęcie Królestwa Ich Mć na dworze swoim nie zostawił».
  Ale właściwie dopiero u samego końca w. XVII Pałac Biskupi uległ gruntowniejszym i większym ulepszeniom i zmianom. Stało się to dzięki Janowi Małachowskiemu, który na stolicy biskupiej zasiadał w latach 1681-1699, i którego hojności oraz przedsiębiorczości budowlanej diecezja zawdzięcza fundację wielu gmachów i instytucyj tak w dawnej stolicy państwa jak w okolicy, między innemi klasztoru oo. misjonarzy i kościoła wizytek w Krakowie. On to także około r. 1692 Pałac Biskupi, ruiny bliski, podtrzymał, a nawet skrzydło walące się zachodnie, położone wzdłuż dzisiejszych plantacyj, nie tylko uratował, ale nawet jakoby dał z gruntu odbudować, uporządkować i przyozdobić. Stwierdza to napis z r. 1692 pod jego herbem (Nałęcz) wyryty, - do niedawna czytelny nad portalem czarnym marmurowym wejścia z dziedzińca, dziś tak starty i zamazany, że dopatrzeć się go trudno. Tekst tego napisu, odczytany jeszcze w r. 1889, podajemy niżej przy opisie szczegółów budynku.
  Ta nowo urządzona część Pałacu, czyli tak zwane w inwentarzach z XVIII w. «pokoje Małachowskie», musiała być wcale okazała i służyć w owym czasie za mieszkanie biskupie. W Rewizji z r. 1759 czytamy tam o sali, o pokoju stołowym, o sufitach ze sztukaterją, o odrzwiach marmurowych i «drzwiach mozaikowych». Nic dziw też, że gdy podczas wojny szwedzkiej w Polsce król Karol XII zajął d. 11. VIII 1702 r. Kraków, zamieszkał «jak się zdaje» w Biskupim Pałacu, niezbyt dawno odnowionym; pozostał on tu przez 3 pełne miesiące. I drugi raz tenże Karol XII mieszkał tu w grudniu 1706r. A również król polski August II, kiedy po poprzedniem w czasie ruchów wojennych cofnięciu się chwilowem Szwedów z Krakowa, zjechał do starej stolicy polskiej w r. 1706, bawił w Biskupim Pałacu od lutego przez 8 blisko miesięcy. Powodem, że tak jeden jak drugi z tych monarchów nie zajęli w tych latach królewskiej w Krakowie rezydencji, było silne zniszczenie Zamku wawelskiego skutkiem pożaru zapuszczonego tam we wrześniu r. 1702 przez konsystujących na Wawelu żołnierzy szwedzkich. Zaraz z początku następnego panowania zabrano się do odnowienia przynajmniej częściowego i nawet umeblowania Zamku. Mimo to jeszcze w r. 1745 August III, przybywszy z żoną Marją Józefą do Krakowa, stanął 13 stycznia w Pałacu Biskupim i zatrzymał się tu przez 5 dni, a również zjechały tu niebawem po królewskiej parze królewne i mieszkały od 16 do 20 stycznia.
  Wszelako długie od czasu przeniesienia stolicy państwa nieobecności w Krakowie rządców diecezji, którzy mieszkali jeśli nie w Warszawie, to zwykle w Kielcach Lub Bodzencinie, a nadto te kolejno następujące po sobie kwaterunki obcych i swoich monarchów, nie mogły niekorzystnie nie odbić się na utrzymaniu Pałach Biskupiego, zwłaszcza jego wnętrza. Popadał on w zaniedbanie i pod koniec w. XVIII potrzebował odnowy.


 

 


II. STAN PAŁACU W W. XVIII I DO POŁOWY W. XIX.


  Zachowana «Rewizja Pałacu Biskupiego» z r. 1759 świadczy o zaniedbaniu zarówno budynku jako takiego, jak i mieszkań samych w jego wnętrzu. Wspomniano tam szczegóły dawnej świetności, zachowanej w resztach, jak sufity jedne malowane, inne ozdobne «snycerską robotą ze złoceniem», liczne odrzwia marmurowe, a nawet jedne «mozaikowe», ale obok tego ustawicznie mowa o popękaniu i «wydęciu murów» tak na fasadach jak i w komnatach, o szkarpach potrzaskanych i «ścianach nachylonych». Odrzwia, progi, schody kamienne, sklepienia i powały, są przeważnie nadrujnowane, jedne odrzwia podstęplowane; tynki poodpadały. Piece w złym stanie. Posadzki marmurowe i ceglane «nadpsowane», wiele okien jest z szybami wytłuczonemi i «pustych», drzwi drewniane wymagają naprawy. W dziedzińcu bruk dziurawy, a pompa u studni «napita».
  W «galerji» (prowadzącej z wjazdu ku klatce schodów głównych) pod kolumnami «bazy i cokoły miejscami powyrywane». W stosunkowo mniej uszkodzonej klatce schodów głównych, i dziś jeszcze zdobiącej Pałac, są jednak także uszkodzenia. Według tej rewizji ściany są tam porysowane, istnieję wspierające się na kolumnach i filarach sklepienia, i równie nad schodami, ale «na sali» czyli w otwartym przedsionku do pokoi I piętra u «parapetów» kamiennych między kolumnami kilka «balasów strzaskanych».
  Stan ten smutny zachowywał się — jeśli nie pogarszał — do początku w. XIX. Wiadomość bowiem niekiedy podawana, jakoby pod sam koniec XVIII w. biskup Feliks Turski h. Rogala, który zasiadał na stolicy biskupiej latach 1790-1800, «Pałac Biskupi przyprowadził do ładu» a nawet, że tenże został przez Turskiego r. 1798 «podniesiony» zdaje się być co najmniej przesadzoną w każdym razie nie jest też chyba ścisłem twierdzenie jednego z tych źródeł, że Pałac «w postaci nadanej mu przez Gembickiego» dotrwał do r. 1773, a po rządach Turskiego «w ostatnich przemianach politycznych» (więc aż w XIX w.), «szpitalem wojskowym» zajęty, uległ dopiero dalszemu zniszczeniu.
  Stan zniszczenia, sięgający poprzednich dziesiątków lat, widocznie za Turskiego nie doznał wielkiej zmiany na lepsze. W opisach z samego końca w. XVIII i początku w. XIX nader skąpe tylko są wzmianki o szczegółach ozdobniejszych, o marmurowych odrzwiach wejść do niektórych pokoi, o kilku pokojach z sufitami malowanemi lub ozdobionemi «snycerską robotę ze złoceniami». Tu i owdzie wspomniane są posadzki marmurowe, piece kaflowe, kominki szafiaste. Ale to wszystko resztki dawnej świetności. Mimo nich rezydencja biskupia pod koniec w. XVIII znajdowała się w stanie opłakanym opuszczenia. Nie dziw; utrzymanie takiego ogromu było ciężarem niemałym, zwłaszcza w owych politycznie niespokojnych czasach rozbiorowych.
  Dwa inwentarze, a mianowicie szczegółowy inwentarz z r. 1800 i inwentarz niemiecki z r. 1804 spisany przy objęciu przez biskupa krak. Andrzeja Gawrońskiego Pałacu, dostarczają nam obok wiadomości o złym stanie budynku, ważnych informacyj o jego wyglądzie i rozkładzie ówczesnym. Widzimy z nich, a zwłaszcza z pierwszego, że obszerny gmach - zachowany w murach do dziś dnia liczył wówczas ubikacyj przeszło 130.
Najlepiej zachowane i urządzone były pokoje, zwane ,«Małachowskie»; tam zapewne od czasów biskupa Małachowskiego, t j. od czwartej ćwierci w. XVII, znajdowało się na I piętrze mieszkanie biskupie. Jest tam sala i inna jakaś «sala komedjalna», pokój stołowy, kilka pokoi z odrzwiami marmurowemi, inne z odrzwiami kamiennemi. Te pokoje znajdują się w skrzydle zdażającem ku ul. Wiślnej, wzdłuż dzisiejszych plantacyj. W ich sąsiedztwie mieściła się - przeciwnie jak dziś - ówczesna kaplica biskupia z chórem drewnianym; była ona blisko narożnika Pałacu i blisko schodów bocznych koło skrzydła plantacyjnego, ale zdaje się jeszcze w obrębie skrzydła głównego.
W tych opisach z końca XVIII i początku XIX w. spotykamy też wzmiankę o niewielkiej kamienicy dwupiętrowej przy końcu uI. Wiślnej, dziś złączonej z Pałacem Biskupim, ale złączonej od niezbyt dawna. ( P. Adam Chmiel, dyr. miejskiego Archiwum A. D. m Krakowa, udzielił mi łaskawie wiadomości, że według źródeł, które posiada, w kamienicy tej była od dawna drukarnia, zdaje się «akademicka», którą nabył Andrzej Załuski, biskup krak. w latach1747-1757 i uczynił własnością Seminarjum duchownego. Kamienica ta przestała mieścić drukarnię i złączona z Pałacem Biskupim została w jedną posiadłość prawdopodobnie ok. r. 1808/1809 tym bowiem czasie, według zapiski A. Grabowskiego w rękop. «Pożar Krakowa», opuściły Norbertanki budynek klasztorny przy kościele ś. Norberta i oddano go Akademji, t. j. Uniwersytetowi, w nim do r. 1850 mieściła się drukarnia Akademicka. )

  W inwentarzu z r. 1800 czytamy, że korpus Pałacu na przeciw zabudowań franciszkańskich jest «środkiem na jedno piętro», zaś narożniki są o «piętrach dwóch, z facjatami dach zasłaniającemi», na których u góry herby Nałęcz. Bok, od muru miejskiego (znajdującego się w miejscu dzisiejszych plantacyj) oddziela się wąską uliczka. i przytyka do drukarni Akademickiej (dziś ul. Wiślna nr. 12) Tył łączy się od ul. Gołębiej z tyłami kamienic: drukarni Akademickiej, oo. kamedułów (ul. Gołębia nr. 6) i p. Mikuszyca. Brama główna od strony kościoła franciszkańskiego w środku pryncypalnej strony ma odrzwia w krąg filarami i gzymsami z ciosowego kamienia, wrota z kratą u góry z h. Nałęcz, sień sklepiona, do której od dziedzińca facjata tak jak od ulicy z marmuru kwadratowego czarnego, słupy z kamienia ciosowego. «Z bramy (sieni) w prawo galerja sklepiona do schodów na pokoje na 4 kolumnach kamiennych wsparta, sztabami żelaznemi między kolumnami w poprzek i w podłuż zmocniona; posadzka do połowy murowana». W tej części na parterze izby sklepione i niektóre odrzwia kamienne.
  «Pokoje pryncypalne». Do nich schody kamienne, a na piętrze «galerja sklepiona z posadzka marmurową, z dwiema oknami od ulicy, jednem od dziedzińca». Nad schodami sklepienia na 4 kolumnach kamiennych i 2 filarach murowanych wsparte, między któremi w 4-ech ustępach balasy kamienne». Zatem to sień otwarta przed wejściem do pokojów, zachowana do dziśdnia.
  Pokoje I piętra, od dziedzińca. «Pierwszy, do niego odrzwia z marmuru czarnego... Piec ma kafle staroświeckie kolorowe z herbami. Z drugiego o 2 oknach są drzwi do sali. Trzeci ma ściany między pilastrami na murze wymalowanemi ozdobione, z landszafty starożytność okazujące na murze wyrysowanemi. Przedkominek marmurowy». Stąd «drzwi do pokoju sypialnego z ulicy. Kaplica, do tej drzwi z pokoju wyżej opisanego. Ołtarz drewniany, w którym obraz Trójcy, ze słupami i 2-ma aniołami snycerskiej roboty. Cyborjum na środku drewniane i portatil z marmuru czarnego. Ołtarz ten z Lipowca tu przeniesiony. Stąd po prawej ręce drzwi do zakrystji».
  O tejże samej kaplicy, w pobliżu narożnika Pałacu i skrzydła bocznego, idącego wzdłuż dzisiejszych plantacyj, była już mowa w rewizji z r. 1759.
  Z tej kaplicy drzwi «do apartamentu ciagnącego się ku bramie, wychodząc w Wiślna ulicę». Są tam drugie drzwi... na schody kamienne na dół. «Wyszedłszy do góry schodami na salę w narożniku od murów miejskich... w sąsiedztwie do kaplicy, są drzwi do garderoby od ulicy, z tej drzwi do garderoby drugiej», a z tej «drzwi do kaplicy; z tej do pokojów od ulicy» (zdaje się Wiślnej lub w stronę ul. Wiślnej). Pierwszy sypialny o 3 oknach, z kominkiem szafiastym, ściany szamua malowane w liście winogronowe. «Drugi pokój kompanji» o 3 oknach, kominek, na malowanych ścianach 4 elementy. Sala. Malowanie po ścianach myślistwa. Sufit gipsowy z h. Rogala... «Piec do połowy czworograniasty, w górze w kolumnę stawiany, na wierzchu wazon, po rogach osoby wyrabiane... Kredens »... z piecem i kominkiem... z tego drzwi w odrzwiach marmurowych. «Z galerii ku narożnikowi od ul. Brackiej jest sala górna, do której przed schodami, krata wielka żelazna». Schody kamiennie..., z tej «drugi wchód na strych nad pokojami niegdyś audytorskie zwane (sic)». Z tej «powróciwszy na galerję... jest sionka..., z tej powróciwszy, pokoje audytorskie. Pierwszy, odrzwia z czarnego marmuru». Następne 3 pokoje mają odrzwia kamienne, z nich jeden ma okno w tafelki okrągłe. Z ostatniego «odrzwia kamienne do sieni... w tej» są «schody urwane do sieni na piętro II narożnika opisanego»...
  «Wróciwszy na dół, przy schodach zamurek z odrzwiami kamiennemi od dziedzińca na schody. Stąd przez dziedziniec narożnik, dalej sień», za nią «ode dworu» sklepy dwa, piwniczka i loch. «Potem sień... skleplena; z lewej strony izba sklepiona marszłkowska, okna 2, tafle w ołów oprawne». Dalej «brama druga, pierwszej podobna co do odrzwi i ozdoby». (Zatem zapewne brama do małego domu od ul. Wiślnej). «Obok niej furtka... po lewej stronie tej sieni izba kamerdynerska... Izba druga... środkiem podsiębitki arkada murowana, górny mur utrzymująca*... «Wyszedłszy z bramy na dziedziniec, po lewej stronie schody; wyszedłszy na górę, sień», obok niej «ku południowi sień druga», na prawo «zakącie sklepione». «Ze sieni tej izba sekretarska», dalej 3 inne izby i czwarta «rymarska». Idąc na górę, «schody małe, nad temi sień, a «z niej na lewo» 3 izby i schody złe na strych, a przy nich komin «grożący niebezpieczeństwem, jeśliby się w nim paliło». Jeszcze druga sień na I piętrze i 2 izby. Schody na dół, a przy nich (zapewne na parterze) kuchenka, izba praczki i «na prawo rezydencja niegdyś komisarska», złożona z 2 pokoi, garderoby i komórki. Przy bramie wychodu na ul. Wiślną, pod pokojami piwnice. W dziedzińcu «po prawej ręce z bramy od ul. Wiślnej wozownia sklepiona, odrzwia kamienne» i sklepik, a dalej «apartament niegdyś Małachowskiego, od murów miejskich będący. Z dziedzińca odrzwia z marmuru czarnego» (zapewne te, co istnieję jeszcze). «Sień sklepiona, okno jedno, schody na górę, nad temi korytarz, okien 5». W sąsiedztwie korytarza jest sala... sufit z sztukateriami, odrzwia kamienne do sieni wyżej opisanej nad bramą od ul. Wiślnej będącej. Z sali «w prawej stronie» 5 pokoi, z których pierwszy ma odrzwia z marmuru czarnego; prócz pokoi izba i izba mała. «Wróciwszy na dziedziniec, w środku pod pokojami (więc na parterze) kuchnia, izba kuchmistrza, piekarnia... Idąc pod pokoje pryncypalne (więc w trakcie od Franciszkanów) są sklepy (izby sklepione) na stajnie obrócone», jest ich 5, drzwi kilku z nich w odrzwiach kamiennych, ostatnie takie odrzwia «pod bramą od franciszkanów». W pobliżu pokojów mieszkalnych w paru miejscach zanotowano «locus secretus».
  Opis stwierdza wyraźnie, że Pałac jest w złym stanie, wiele ścian i sklepień popękanych; mieszkania, prócz kilku trochę lepszych, zaniedbane, brak wielu sufitów i pował, niektórych posadzek i podłóg, wiele okien bez szyb, niektóre odrzwia «strzaskane», piece stare i liche; bruk na całym dziedzińcu zrujnowany. Dachy nienaprawiane, nowe jedynie 2 nad klatkami schodowemi. Dawną świetność wskazują tylko malowania ścian w dwóch czy trzech pokojach, kilka odrzwi marmurowych, reszty posadzek marmurowych pod lub przed kilku piecami.
  Ten smutny stan Pałacu spowodował zajęcie się nim Woronicza, który po Gawrońskim stanął w r. 1815 na czele duchownych rządów diecezji, i w czasach następujących po rozbiorze Polski obrał pozostałą cząstkę okrojonej wielkiej przedtem diecezji, t. j. Wolne miasto Kraków z okręgiem na stałą biskupią siedzibę swoją. Postanowił on nie tylko podtrzymać upadający gmach Pałacu, lecz nadto upiększyć go i bogato wnętrza jego przyozdobić. W tym celu osobiście wypracował program rzeczowej treści dekoracji mieszkań, do czego podnietą i natchnieniom była zarówno uczoność historyka jak i poetycka fantazja twórcy Assarmoła i Świątyni Sybilli. Tu pomocnikami i wykonawcami jego pomysłów byli architekt Francuz w Krakowie zamieszkały, Szczepan Humbert, i trzej Krakowianie: malarze Michał Stachowicz, Józef Peszka i rzeźbiarz Daniel Grameyzer, a zwłaszcza pierwszy z nich, gorący patrjota i miłośnik miasta rodzinnego, choć zapewne, że nie pierwszorzędny artysta. On to właściwie obmyślał artystyczną stronę tej dekoracji, której część malarska głównie wyszła z pod jego pendzla.
  Poucza nas o tem źródło bliskie czasu wykonania tych robót (po r. 1816), wydana w r. 1822 książka Ambrożego Grabowskiego: Historyczny opis Krakowa, będąca niejako pierwszem wydaniem jego potem w wielu wydaniach rozpowszechnionego dzieła «Kraków i jego okolice». 'Wielce szczegółowy opis tej dekoracji znajduje się w rozdziale IX-tej książki, noszącym tytuł «Pałac biskupów krak.». Rozdział rzeczony żadnem nazwiskiem w druku nie podpisany, uchodził niekiedy za rzecz wyszłą z pod pióra autora całej zresztą książki. Tymczasem Archiwum Aktów Dawnych m. Krakowa posiada egzemplarz «Historycznego opisu», zaopatrzony licznemi adnotacjami senatora Soczyńskiego, który pod tytułem rozdziału IX dodał własnoręcznie: «opisał Soczyński senator», a oprócz tego na marginesie u dołu str. 147 również swojem pismem dodał: «Opisanie Pałacu biskupów krak. p. Senatora Soczyńskiego, przyjaciela i poufnego biskupa Woronicza, osobno wydane przez niego później, w «Pszczółce», dzienniku, któren założył i wspierał, umieszczone». Tak więc nie może podlegać wątpliwości ani autorstwo, ani kwestja wiarygodności podanych szczegółów wyjaśnienia treści malowideł, podyktowanych z pewnością przez samego Woronicza. Choć ozdoby te pod względem artystycznym nie były może dziełem najlepszego smaku, a zwłaszcza strona ich malarska, wykonana przez artystę zdolnego lecz zbyt domorosłego, nie stała na wysokim poziomie, były one, jak widać z opisów, nader zajmujące, świadczyły o ofiarnym zapale hojnego mecenasa, o gorącym patrjotyzmie fundatora i o niesłychanej pracowitości rozmiłowanego w rzeczach miejscowych artysty.
  Nie zamierzam tu powtarzać w całej rozciągłości drobiazgowego opisu tych matowań, krótko streszczonego zresztą niedawno w broszurze p. Jerzego Dobrzyckiego o Michale Stachowiczu, wydanej w r. 1925. Pozwolę sobie tylko z tekstu pióra Soczyńskiego przytoczyć nieco szczegółów, mniej znanych. Więc czytamy tam (w stylu niezbyt szczęśliwym), że «Pałac, naczelną od południa facjatą długości łokci 112 (więc --m. ok. 65) ulicę Franciszkańską a pobocznem od zachodu skrzydłem długości łokci 145 ulice Wiślną zaokrągla» (= m. ok. 81). A dalej, że Pałac «w ostatnich przemianach politycznych szpitalem wojskowym zajęty, doczekał wstępu na biskupstwo X. Woronicza, aby postać tej budowy podniósł i ożywił...».
  Ściany udekorowanych w ten sposób 16-tu sal i pokoi były w swoim rodzaju osobliwością i ciekawością. W namalowanych tam scenach, alegorjach i portretach, zwiedzający mógł czytać jakby w otwartej księdze, uczyć się dziejów prawdziwych i legendarnych ojczyzny zarówno jak i przeszłości m. Krakowa, poznawać właściwości i bogactwa kraju, stroje i zwyczaje mieszkańców różnych jego stron. Na dowód prawdziwie zdumiewającej rozległości tematów i obfitości szczegółów wystarczy powiedzieć, iż, jak widać z opisów, ilość postaci ludzkich tam pomieszczanych szła nieledwie w tysiące, nie mówiąc już o wielkiej liczbie widoków miast i krajobrazów.
  Nadto, nie poprzestając na malowaniu ścian, dano lub uzupełniono sztukaterje i malowania wielu sufitów, dodano pewną ilość kominków i ozdobnych pieców, oraz popiersia szeregu wybitnych osobistości.
  Jak słusznie powiada opisujący: «rzeczony biskup... przy pomocy znajomych z talentu artystów... urządziło. Mile dla Polaka ustronie, gdzie i obecny stan polityczny Krakowa i zbiór dziejów ojczyzny, w kształcie malowań... jeden wieniec uwitych, przypomnieć i rozważać można».
  Ze schodów wytwornych z kolumnadą i u ich góry przysionka «marmurem wydanego», wchodziło się na I piętrze -- jak i dziś -- do apartamentów, których wnętrza bogato przyozdobione były malowaniami ściennemi oraz poczęści olejnemi na płótnie. W dwóch przedpokojach supraporty przedstawiały piękniejsze miejscowości okolic Krakowa; za niemi wielka sala, zwana Krakowską, o wnętrzu malowanem w porządku doryckim, na której suficie widziało się Minerwę, trzymającą herby miasta i księgę Konstytucji, nadanej traktatem wiedeńskim r. 1815. Na gzymsie głównym «w medaljonach półłokciowych» portrety dygnitarzy i wybitnych osobistości Wolnego Miasta, tak świeckich jak duchownych; pomiędzy nimi też ludzie zasłużeni dawniejszych wieków, np. Piotr Skarga jako założyciel arcybractwa miłosierdzia. Supraporty pokryte były symbolami, stojącemi w związku z zajęciami i zasługami osób przedstawionych, więc: rolnictwa, handlu, religji, moralności, nauki i prawodawstwa. Na ścianach w 11-tu przedziałach widoki «al fresco» z życia miejskiego na tle widoków partyj Krakowa, z mieszkańcami w strojach miejscowych, obchody, jak Strzelecki, Sobótka, dalej kopalnie w okolicach Krakowa, więc: żelaza w Siewierzu, marmuru w Dębniku, Olkuskie, Wielickie, Swoszowickie, Miedziana Góra. Na «zasłonniku » przed kominkiem: Konik zwierzyniecki.
  W rogu piec w kształcie słupa wielkiego, pod napisem «Kopalnia węgla» i widokiem Jaworzna. Następnie sala mniejsza, ozdobiona «w porządku składanym (composita), przeznaczona na towarzystwo». Ściany trzymane w tonie btękitnym, na nich symboliczne figury cnót towarzyskich, a na suficie genjusz nieśmiertelności.
  Dalsza sala «Trzech monarchów» miała ściany powleczone sztucznym marmurem i podzielone 18-ma kolumnami na nich malowanemi. Na suficie Urania, a na supraportach malowane przez Józefa Peszkę olejno alegorje traktatu wiedeńskiego. W narożnikach, na wysokich postumentach duże posągi Minerwy i Cerery, dzida snycerza krak. Daniela Grameyzera. Przez okno środkowej widać katedrę wawelską, która też odbija się w zwierciadle za portretem ces. Aleksandra I na «ścianie środkowej». Zapewne były tu i portrety dwóch innych monarchów państw rozbiorowych, których nasze źródło osobno nie wymienia. Sprzęty tego salonu są «wypracowane ręką artystów krakowskich».
  Czwartej sali, wielkością podobnej do poprzedniej, poświęcono tam opis najobszerniejszy. Ozdobiona w porządku jońskim, zawiera przedstawienie ciągu dziejów ojczystych, stąd nazwa «Gabinet historyczny». Przecinają ją na 2 części kolumny ozdobione naśladowaną rzeźbą w wężownicę. «Wstępna jej dzielnica» ma za zadanie przypominać zdarzenia, będące jeszcze w pamięci żyjących; druga zaś sławne czyny ojców naszych, w porządku chronologicznym. Tutaj znajdował się wąski obraz olejny międzyokienny z portretem St. Augusta i trzema, jedna pod drugą scenami, z jego panowania i końca. Pod tym obrazem «w kształcie marmuru, zwierciadlany nagrobek z ręką Opatrzności, która narodom wyroki swe zakreśla». Na ścianie przeciwległej, w pierwszej połowie, obraz olejny, sceny z epoki rozbiorowej, oraz «rycerskie zawody» legjonów; na drugiej połowie sceny z dziejów «Księstwa Warszawskiego». Na «ścianie wstępowej», po lewej stronie od wejścia, zdarzenia współczesne «odrodzonej Polski», więc objęcie przez W. Księcia Konstantego dowództwa nad wojskiem polskiem i t. p., nad drzwiami nowo nadany herb (orzeł czarny dwugłowy); a po prawej stronie wejścia obraz olejny, sejm 18t8 r. Na ścianie czwartej, naprzeciw wejścia, obraz alegoryczny: z pod chmury wychylające się stare siedziby słowiańskie «widmami przyćmione». — Poza kolumnadą, sceny, mające przedstawiać początkowe dzieje Słowian i początkowe dzieje Polski aż do r. 1640 (zaproszenie Władysława IV na tron moskiewski). Obrazy te podobno wykonane były rysunkowo, jako d. c. szeregu «estampe», rozpoczętego przez Smuglewicza. To wszystko wzbogacone obrazami symbolicznemi, malowanemi trofeami, szeregami popiersi królów historycznych i mitycznych, królowych, biskupów krak., zasłużonych polityków, mówców, historyków, poetów. Wśród tego jeszcze obrazy ze scenami, jak chrzest Jagiełły, chrzest Mieczysława I, chrzest Włodzimierza I, założenie Akademji krak. przez Kazimierza W., połączenie Litwy z Koroną, bitwa chocimska r. 1622. A to wszystko jeszcze urozmaicone symbolami, uosobieniami cnót i zalet, a przeplatane licznemi napisami i cytatami łacińskiemi. Jedne obrazy były ścienne, drugie zawieszone, olejne. Prócz tego były tani jeszcze kolumny i postumenty z rzeźbionemi popiersiami postaci historycznych. Podziwiać trzeba, że takie mnóstwo tematów dało się pomieścić w ramach jednej i to nie największej sali.
  Jak to było, niejakie, urywkowe przynajmniej pojęcie dają nam zachowane 3 rysunki Danielskiego. Mianowicie w Archiwum A. D. m. Krakowa, zawieszone są na ścianach 3 oprawne w ramy i oszklone widoki wnętrz komnat, opatrzone tabliczkami z nazwiskiem Jan Nep. Danielski. Według Rastawieckiego (Słownik malarzów polskich, tom 1, str. 138), był to Krakowianin, nauczyciel prywatny rysunków, który umarł w r. 1844. Z polecenia biskupa Woronicza robił zdjęcia z malowań Stachowicza w Pałacu Biskupim, które miały być sztychowane. Otóż z wymienionych trzech widoków wnętrz komnat, dwa są oryginalnerni rysunkami Danielskiego, a trzeci nadesłaną w swoim czasie z Monachjum próbą litografii, której nakład nigdy wydany nie został. Reprodukcję dwóch z nich dajemy niżej.


Wnętrze "gabinetu historycznego" ściana południowa. Dekoracja Stachowicza
według rysunku J.N. Danielskiego.


Wnętrze "gabinetu historycznego" ściana zachodnia. Dekoracja Stachowicza
według rysunku J.N. Danielskiego.


  Wracając przez pokój błękitny, czyli przeznaczony na towarzystwo, wchodziło się do drugiej połowy apartamentu. Składała ją naprzód «Sala Warszawska», wielkości tej, to poprzednich kilka, mająca (na ścianach?) pilastry doryckie, i widoki Warszawy wedle Canaletta; a nad kominkiem 'Westę uwieńczoną koronę murową, jako «królowę miast budownych». Dalej, «pokój Zielony», czyli pracownia urzędowa biskupa, ozdobiona obrazami religijnemi «różnej ręki«, i supraportami Stachowicza, treści religijno-symbolicznej, jak ofiara Abrahama i wizja świętych patronów polskich. Za kilku jeszcze pokojami, mały gabinet z widokiem kąpiel krzeszowickich.
  Przy schodach «uchronek» o odrzwiach wejścia marmurowych, przemysłem Humberta przerobiony był «z urwisków pałacowych» na kaplicę domową, w stylu gotyckim, i przeciętą szeregiem kolumn z arkadami ostrołukowemi. Widziało się tam «naśladowane» posągi 12-tu apostołów, a na «wiązarku» (t. j. zapewne architrawie) kolumn popiersia biskupów krak. aż do poprzednika Woronicza, Gawrońskiego. Na suficie była postać Religji, a na ścianie «przedoknowej» łódka Piotrowa «al fresco». Opis nasz nie wspomina o piecach w niektórych komnatach artystycznego, a przynajmniej zdobniczego pomysłu, których parę umieścil Danielski na swoich rysunkach.
  Według tego opisu, powierzchnia ścian pokrytych «pendzlem porywczym Stachowicza» wynosiła łokci kwadratowych 8.225. Prawdziwie uwierzyć trudno, by użyty na to czas wyniósł nie więcej jak 14 miesięcy, jak twierdzi autor opisu, według którego poza przyozdobionym teraz korpusem głównym Pałacu, «trzy poboczne skrzydła» zostały przynajmniej od ruiny zabezpieczone.



 


III. WIELKA KLĘSKA POŻARU.


  Niestety, niedługie trwanie było przeznaczone tej dźwigniętej, względnej świetności rezydencji biskupiej. Wiek XIX miał sprowadzić największe klęski na gmach, który przez tyle czasu jako tako przetrwał zmienne koleje losów ojczyzny i Krakowa. R. 1827 był końcem rządów tutaj Woronicza, który został arcybiskupem stołecznej Warszawy. Następca jego, Karol Wincenty Skórkowski, wskutek intryg carskich, sięgających do spraw Wolnego m. Krakowa, musiał przenieść się w r, 1835 do Opawy, skąd już nie powrócił na swoją stolicę. Opuszczony pałac uległ w r. 1850 strasznemu pożarowi, który blisko połowę miasta obrócił w perzynę. I nieprędko mógł się podnieść z ruiny. Biskupstwo na dłuższy czas zostało pozbawione prawowitego pasterza. W diecezji, zresztą okrojonej, nastały rzędy kilku z kolei administratorów (Zglenicki, Łętowski, Galecki). Gmach pałacu pusty, pozbawiony dachu, przedstawiał się rozpaczliwie i niszczał coraz bardziej. Pamiętam jako chłopiec tę ruderę, jej sterczące, poszczerbione mury, bez pował, bez okien, ze szczątkami gdzieniegdzie posadzek. Zachowane tylko były sklepienia na parterze i kamienne schody głównej klatki schodowej, równie jak drugie w bocznem skrzydle, dochodzęcem do ul. Wiślnej. W takiej częściowo potem i prowizorycznie odrestaurowanej ruderze mieściła się w ósmym dziesiątku lat XIX w., na parterze skrzydła głównego od ul. Franciszkańskiej, czteroklasowa Szkoła normalna, a na I piętrze wystawa wówczas niedawno powstałego Tow. Sztuk Pięknych. Skrzydło zachodnie, od strony plantacyj, dochodzące do ul. Wiślnej, z powodu jego stanu opustoszałego, przeznaczono w r. 1877 na przymusową sprzedaż — tę jednak potem wstrzymano, podobnie jak zamierzone poprzednio gruntowniejsze przeróbki, dla umieszczenia szkoły na stałe.
  Zmieniły się okoliczności. Nastały korzystniejsze prądy i lepsze czasy.
  Na przywróconym w r. 1879 tronie biskupim, diecezji przez blisko pół wieku osierocanej, zasiadł mąż wielkiego serca i charakteru, a niemniejszej pobożności, Albin Sas Dunajewski. Dla nowego diecezjalnego biskupa trzeba było pomyśleć o przyzwoitej siedzibie. Postarała się o to zaprzyjaźniona z Dunajewskim rodzina Potockich, których ofiarności zawdzięczało nasze miasto w niemałej części swą odbudowę po pożarze r. 1850. Kosztem hr. Katarzyny Adamowej Potockiej, dźwignięty z ruiny i odnowiony zastał Pałac Biskupi, który jednak już dawnej świetności nie odzyskał. Stoją obecnie tylko do porządku doprowadzone jego ściany i sklepienia, jego fasady zewnętrzne i fasady od strony dziedzińca, oraz jego wnętrza mieszkalne. Na siedzibę biskupią zajęte są jako tako urządzone i umeblowane jedynie komnaty skrzydła głównego od ul. Franciszkańskiej. Z dawnej kaplicy, może pierwotnej, o której wspomina inwentarz z r. 1800 i która znajdowała się na 1 piętrze w stronie narożnika południowo
-zachodniego, w pobliżu sypialni biskupiej, nic nie pozostało. Nie była ona tu już w pierwszej połowie w. XIX. Dla Woronicza, jak czytamy w opisie wnętrz, ogłoszonym w r. 1822, architekt Humbert urządził kaplicę na I piętrze, przy schodach zdaje się głównych, dość dużą «w stylu gotyckim», kolumnami przedzieloną. I tę widać zrujnował pożar 1850 r. Za rządów biskupa Dunajewskiego i po zamieszkaniu przezeń pałacu, wypadło postarać się o odpowiednią w budynku kaplicę. W roku więc 1884 zaprojektowano urządzić ją na I piętrze, obok klatki schodów głównych (może tam, gdzie była ta, o której wspomina opis z r. 1822). Zachowane w Archiwum Magistratu plany ze zdjęciami rzutów poziomych i elewacji tego skrzydła wewnętrznego, po prawej, czyli wschodniej stronie dziedzińca wielkiego, skrzydła przypartego do kamienicy sąsiedniej od strony ul. Brackiej, i z zaznaczeniem zamierzonych przeróbek, wskazuję, że w r. 1884 to skrzydło istniało, nie różniąc się co do strony zewnętrznej od stanu dzisiejszego. Fasada jego posiadała ten sam podział piętr, gzymsy, obramienia kamienne profilowane okien prostokątnych parteru i okien trójdzielczych I piętra, to samo wgłębienie na parterze z wejściem na schody tylne i te same nad tem wejściem arkadowe wgłębienia z balustradą kamienną na I piętrze, ten sam frontonik tylny nad I piętrem i te same 2 nyże z posągami świętych między oknami I piętra, a także te same, z wyjątkiem jednej później dodanej, tarcze na I piętrze, rzeźbione z herbami, jedną nad 2-giem, licząc od głównego korpusu oknem, a drugą na ćwiklu nad dwuarkadowym ganeczkiem wgłębionym. Zmiany zaznaczono na tymże rzucie poziomym inną barwę. Dotyczyły one jedynie wnętrza i kolumny między arkadami tegoż ganeczku. Jest to jedyne, o którem mogłem się dowiedzieć, dawniejsze zdjęcie rysunkowo-architektoniczne z Pałacu Biskupiego. Daję też tutaj z niego elewację.


Elewacja skrzydła z kaplicą obecną, według planów z roku 1884.

 

 


IV. STAN OBECNY.


  Pałac, odnowiony przy objęciu przez późniejszego kardynała Dunajewskiego biskupstwa, zachował po dziśdzień postać, jaką mu nadano w dziewiątym dziesiątku lat XIX w. Apartamenta biskupie, tak mieszkalne jak reprezentacyjne, zajmują I piętro głównego gmachu od strony ul. Franciszkańskiej, częściowo przechodząc poza narożnik od plantacyj. Dawnej wspaniałości z czasu przed pożarem nie odzyskał, wnętrza tylko wzbogacone zastały staraniom i kosztem kardynała Puzyny (rządził diecezją 1895-1911) pewną liczbą obrazów olejnych różnej wartości. Parter gmachu użyty został na kancelarje konstystorskie i na archiwum. Skrzydło budynku po stronie plantacyj służy na mieszkanie osób z biskupstwem związanych, a także na inne cele z tamże się łączące. Odrębna kamienica dwupiętrowa, która stanowi przedłużenie w stronę ul. Wiślnej, bywa w całości wynajmowana.
  Zewnętrznie budynek skromnie jest przyozdobiony. O przebrzmiałej jego wspaniałości świadczą — oprócz jego rozległości głównie proporcje wysokości parteru jak i I piętra gmachu, z czem w związku są i proporcje komnat wnętrza, dalej 2 zachowane okazałe i wcale piękne barokowe portale kamienne u fasad zewnętrznych (jeden wejścia głównego od ul. Franciszkańskiej, drugi obecnie częściowo zamurowany na końcu ul. Wiślnej) i jeden porządku toskańsko-doryckiego w dziedzińcu, u wylotu sieni wjazdowej. Na tego ostatniego architrawie, pod oknem I piętra umieszczona czarna marmurowa tablica, trzymana przez dwa rzeźbione w kamieniu, lecące aniołki mieści pamiątkowy napis z r. 1647, umieszczony przez biskupa Gembickiego.

PETRVS GEMBICKI
D. G. EPISCOPVS CRACOVIEN DVX SEVERIAE
DOMVM HANC SEDEM EPOR VETERI AC INFORMI MOLE DElECTA
NOVAM NOVO APPARATV ET SVMETV
SVAE AC SVCCESSORVM SVORVM
COMMODITATI
EREXIT AVXIT ORNAVIT
MDCXLVII

Napis ten już w r. 1889 był częściowo zamazany.

 Że ten gmach skrzydła głównego, co do swej postaci, jego jest dziełem, potwierdzają herby Nałęcz, wyrzeźbione na małych, skromnych tarczach, nad kilku oknami fasady od ul. Franciszkańsklej (dwoma na drugopiętrowych szczytach u końców tej fasady, dalej nad jednem dużem klatki schodowej i dwoma innemi I piętra), tudzież nad trzema pierwszego piętra fasady dziedzińcowej, na architrawach obramień.
Był jeszcze drugi współfundator Pałacu Biskupiego, używający tego samego herbu. W dziedzińcu, na skrzydle bocznem, zmierzającym od narożnika ku ul. Wiślnej, na parterze, obok kamienicy wynajmowanej, a blisko nowszej remizy automobilowej, są odrzwia wejścia marmurowe, ciemne (czarne?), z uszkodzeniami i naprawkami, barokowe, nieprzeładowane; a nad ich architrawem między ćwierćłuczami przerwanego środkiem frontonu, umieszczona jest rzeźbiona marmurowa tarcza z h. Nałęcz. Po jej bokach sznury. Na fryzie nadproża wypukle wygiętym, napis z r. 1692 (mocno starty), kapitalikami wyryty, odnosi się do biskupa Małachowskiego.

IOANNES MAŁACHOWSKI
EPISCOPVS CRACOVIENSIS DYX SEVERIAE
FABRICAM DOMVS EPISCOPALIS HAC EX PAR... DIV NEGLECTAM RVINAEQ PROXIMAM VT E RVDERIBVS SIT. SQVALOREQVE SVO AD HANC IN QVA NVNC CERNIT...QVI OPERIS
STROCTVRAM ASSVRGERET
OPPORTVNIORI ANTISTITVM CRACOVIENSVM VSVI A FVNDAMTIS INSTOVRARI AMP...ARI
EXORNARIQ CVRA E. SV...TV PROPRIO FECIT
ANNO DOMINI MDCXCII

Napis ten już w r. 1889 był mocno zatarty; dziś trudno czytelny; stąd może pewne myłki niniejszego odpisu.


  Wreszcie zachował się jeszcze w tymże samym rodzaju co 2 portale wjazdowe u fasad zewnętrznych, portal w dziedzińcu, stanowiący niegdyś wylot wyjazdu wewnętrznego z sieni kamienicy, złączonej z Pałacem i wychodzącej fasadą na ul. Wiślną. Portal ten obecnie widzieć można, wszedłszy do remizy automobilowej w głębi parteru kamienicy. Na dziedzińcowej ścianie oficyny tejże kamienicy zachowała się nadto między oknami I piętra — ale przed patrzącym z dziedzińca zasłonięta przez szklany dach remizy samochodowej — tafla, kamienna prostokątna (wys. ok. 0.90 m szer. ok. 0.45 m), z mocno otłuczonym h. Abdank  pod insygniami biskupiemi i resztami w koła skrętów jakby gotyckich. Może to pamiątka po Konarskim, biskupie krak. z lat 1523-1525.
  Na ten sam dziedziniec wychodzi z drugiej jego strony budynek obecnej kaplicy, którego zdjęcia rysunkowo-architektoniczne i omówienie podane są wyżej (zdj. w rozdziale III). Ściana jego znacznej grubości i dołem skośna, bez okien piwnicznych, ma na parterze okna i drzwi w oprawach z piaskowca, renesansowych, profilowane; na I piętrze jest kaplica, do której światło dają 3 okna znacznych wymiarów, trójdzielne, w obramieniach kamiennych, pomysłu wczesno-renesansowego. Między temi oknami są 2 wnęki, a nad dalszą z nich od głównego skrzydła Pałacu niewielka tarcza z płasko-rzeźbionym pod kapeluszom prałackim h. Lis (marmur brunatny), połączonym z herbem złożonym z 3 lilij, i drugim, przedstawiającym rękę zgiętą łokciem w dół i w zgięciu przeszyta strzałą skierowaną prostopadle w dół; pod tem inicjały obecnego arcybiskupa Sapiehy i data 19 28.
  Tylne przedłużenie budynku kaplicy zawiera klatkę schodowa, której front zagłębiony stanowi otwarty, mały przedsionek. Nad nim, na I piętrze jest wgłębiony murowany jakby ganeczek, mający od frontu 2 arkadki z kolumną porządku jońskiego między niemi. Na ćwiklu, nad tą kolumną, rzeźbiony płasko, kamienny h. Pawęża —jedyna pamiątka po biskupie Woroniczu, który przyozdobił na początku XIX w. wnętrze Pałacu. Nad środkowem trzech okien kaplicy I piętra okrągła tarcza z płasko-rzeźbionym herbem, złożonym z podkowy czy ucha od kotła i z otworu jej wychodzącej strzały, skierowanej wgórę. Za kaplicą, na przybudowie w głębi obok tylnych schodów na I piętro, a naprzeciw głównego skrzydła Pałacu, między małem oknem parteru i takimże I piętra, kartusz z marmuru niegdyś czarnego czy brunatnego, zsiniałego, pod kapeluszem prałackim, a na nim płasko-rzeźbiony h. Nałęcz z XVII w.
  Wewnątrz Pałacu ocalały do dziśdnia z jego architektury nieliczne tylko partie, można nieledwie powiedzieć, szczegóły. Jako objaśnienie wzmianek o nich niech posłuży dołączony do tej pracy rzut poziomy I piętra Pałacu, na którym wewnętrzne podziały opatrzone są liczbami, zaznaczonemi w odpowiednich miejscach niniejszego opisu.


Najpiękniejszą partją zachowaną wewnątrz skrzydła głównego jest klatka schodów głównych i łączący się z nią zapomocą otwartej kolumnady przedsionek, przez który wchodzi się do apartamentów biskupich (pos. nr. 1 na rzucie poziomym).


Klatka schodów głównych.

W skrzydle zachodniem (wzdłuż plantacyj), do którego wchodzi się z dziedzińca wspomnianym wyżej portalem parterowym z czarnego marmuru, z napisem biskupa Małachowskiego z r. 1692 i herbem jego Nałęcz, znajduje się tuż za tem wejściem sień parterowa niewielka (por. nr. 25 na rzucie poziomym), z pięknem sklepieniem beczkowem z lunetami, przyozdobionemi sztukaterją wczesno-barokową.


Sień parterowa skrzydła zachodniego.

Małachowski zasiadał na tronie biskupim w epoce, kiedy w Krakowie zdobił stiukami kościoły i domy Baltazar Fontana; był on jako mecenas sztuki z tym artystę w rozległych stosunkach, wszelako ozdoby tego przedsionka, trzymane w skromniejszych granicach, w porównaniu z innemi dziełami Fontany nie zdają się być tegoż ręki, są stylowo jakby wcześniejsze. Tarcza herbowa stiuku umieszczona na środku sklepienia, zawiera w środku h. Nałęcz, a dwa z otaczających go 4 herbów (Poraj, Nowina, Jastrzębiec, Herburt) dadzą się połączyć z rodami przodków biskupa Małachowskiego: Poraj i Herburt.
  Z tej sieni zaczynające się dość okazałe schody z balustradą kamienną wychodzą poza ścianą, równoległą do frontowej, na szeroki, czterema od strony plantacyj oknami oświetlony, korytarz na I piętrze (por. nr. 22 na rzucie poziomym), z którego do mieszkań przyległych prowadzi kilkoro odrzwi kamiennych, profilowanych barokowo i na nadprożu mających rzeźbioną małą tarczę z herbem Nałęcz.
  Wnętrza Pałacu zresztą dziś wyglądają pusto i gładko. Skutek to poczęści zaniedbania w ciągu w. XVIII, ale głównie strasznego pożaru w r. 1850, który, nie mówiąc o wspomnianej wyżej klatce schodów głównych i trojgu odrzwi marmurowych czarnych z tejże klatki do przestrzeni I piętra, a wśród nich jednem większem i ozdobniejszem z wieńczącym je h. Nałęcz, prowadzącem do kaplicy, mało co oszczędził; poza tem ocalało na I piętrze skrzydła głównego parę innych odrzwi marmurowych w komnatach i 2 spore, dość ozdobne kominki marmurowe z h. Nałęcz (więc biskupa Gembickiego), jeden w skośno ściętym narożniku dużego salonu, drugi z marmuru w dwu kolorach: różowym i popielatym w pokoju kancelarji przed obecną sypialnią arcybiskupia.
  Wreszcie choć jednem słowem zanotować można salonie mniejszym mieszkania arcybiskupiego kominek gipsowy w stylu niby egipskim, pochodzący zapewne z czasów biskupa Woronicza (z lat ok. 1816-1820). W skrzydle zaś zachodniem, w pokojach I piętra, najbliższych narożnika skrzydła głównego, jest dwoje odrzwi czarnych marmurowych, niezbyt wielkich, z h. Nałęcz u góry, biskupa Małachowskiego, którego dziełem jest cała ta część Pałacu.
  Poza tem parę małych odrzwi kamiennych, renesansowo profilowanych, zapewne z XVI w., znajduje się w krużganku parterowym między sienią wjazdową i klatką schodów głównych, jedne z nich opatrzone rzeźbionym na nadprożu herbem — pod infułą — Jastrzębiec, a w budynku dziedzińcowym, ztyłu za kaplicą, na parterze, odrzwia wejścia podobno do piwnicy, ciosowe, fazowane, lekko ostrołukowe, zapewne z końca średniowiecza, jedyny ślad gotycyzmu w całym gmachu. W kaplicy zaś po dwóch bokach ołtarza odrzwia czarne marmurowe, ozdobione h. Sas, biskupa Dunajewskiego, są z 4 ćwierci XIX w. Z malarskiej dekoracji pokojów I piętra, wykonanej przez Stachowicza, istnym cudem przetrwał klęskę pożaru 1850 r. fryz pod sufitem w obecnej sypialni arcybiskupa, niegdyś «gabinecie historycznym», czyli pokoju narożnym u zachodniego końca traktu głównego, podzielonym dwoma kolumnami na dwie nierówne części. Fryz ten dość zniszczony, miejscami całkiem zatarty, zawiera malowane na tynku w medaljonach eliptycznych popiersia królów i królowych.
  Z ruchomości, będących we wnętrzach Pałacu Bisk. przed pożarem r. 1850, zachowało się 11 obrazów olejnych Stachowicza i Peszki (?), a między niemi: podłużny wzwyż obraz z 4-ma nad sobą owalnem polami, wgórze St. August podług Bacciarellego; obraz podłużny wzwyż z szeregiem medalionowych portretów królowych z dynastji piastowskiej; obraz podłużny wzwyż z szeregiem medaljonowych portretów królowych z dynastji Jagiell.; zaprzysiężenie aktu powstania krakowskiego w r. 1792; odzyskanie Krakowa przez wojska Księstwa warszawsk. w r. 1809. Dalej zachowały się 3 popiersia gipsowe na kolumnach uciętych, z portretami naturalnej wielkości Jana III, Naruszewicza i może Woronicza. Wreszcie pomniczek ruchomy, dziwacznego kształtu niby kolumny niby piramidy z rodzajem relikwiarzyka, zawierającego rzekomy wedle podpisu palec Bolesława Śmiałego, zabrany niegdyś przez ks. Izabellę Czartoryską...
  Te przedmioty, równie jak owe 11 obrazów, rozmieszczone są w Salonie dużym (por. nr. 5 na rzucie poziomym). Natomiast w Salonie mniejszym również od ul. Franciszkańskiej znajdują się na ścianach, tegoż samego, co przedmioty poprzednie pochodzenia, 3 obrazy olejne religijne: Ś-ta Rodzina, M. Boskiej zjawienie się Ś-mu Franciszkowi z Asyżu i śmierć ś. Franciszka Ksawerego. Ten ostatni największej wartości artystycznej. Nadto zachował się, ile wierny, ekran kominkowy «Konik Zwierzyniecki», olejny na płótnie, w Archiwum A. D. m. Krakowa.


  Nie da się zaprzeczyć, że w powyższem opowiadaniu o Pałacu Biskupim i jego dziejach są pewne braki i luki, znaczne nawet, bo i źródła istniejące są wcale niedostateczne. Musiało ich być niegdyś więcej, ale widocznie jakieś fatum sprawiło, że tak dziwnie mało ich do nas doszło. Może przyczynił się do tego ów wielki pożar, który w r. 1850 zniszczył Pałac, a zapewne też znajdujące się w nim zbiory archiwalne i inne. Tu zanotować warto jeszcze ten szczegół zastanawiający: zupełny brak dawniejszych planów i zdjęć, albo choćby — z wyjątkiem trzech wspomnianych Danielskiego — rysunkowych widoków gmachu, który przecież należy nie oddziś do najznaczniejszych budynków Krakowa. Wytrwale starania moje i poszukiwania pozostały daremne. Jedynym tych kroków owocem byt zachowany w Archiwum Magistratu fragment planu wraz z elewacją, odnoszący się do bocznego w dziedzińcu skrzydła, w którem W r. 1884 nowo urządzano kaplicę na I piętrze. Em. Świeykowski w Katalogu malowideł M. Stachowicza (Kraków 1901), na str. 103 mówi o wydanych we Lwowie w r. 1851 przez Marcina Jabłońskiego (w innem miejscu nazywa go Jabłonowskim), w 17 litograficznych tablicach, reprodukcjach dekoracyj wnętrz Pałacu Biskupiego. Rysunki nazywa wadliwemi a wydanie niedbałem i niewydarzonem. Tablice podobno znajdowały się w Krakowie na wystawie 1901 r. Właściciela ich w Katalogu nie wymieniono. Kompletu wydawnictwa tego nie udało mi się znaleźć w zbiorach krakowskich, chyba żeby do niego należało 15 tablic litograficznych, w zbiorach Muzeum XX. Czartoryskich, na których to tablicach pomieszczono po kilka, nawet i po kilkanaście reprodukcyj scen i portretów osób historycznych z podpisami objaśniającemi przedmiot. U dołu jednej czytamy rok wykonania, 1851; na jednej czy dwóch 1852. Zakład litograficzny niewymieniony. Sądząc po treści, są to szczegóły Stachowiczowskiej dekoracji wnętrz Pałacu Biskupiego. Wyraźniej do niej odnosi się serja 14 tablic w Muzeum Czapskich w Krakowie (teka albumów, nr. 151), o treści i wyglądzie podobnych, albo i takich samych, jak poprzednie. Na kilku jest u dołu odbity podpis «Lit. M. Jabłońskiego», na innych «Z Litogr. M. Jabłońskiego we Lwowie», na jednej data r. 1852. Nadto znajduje się w temże Muzeum osobno 5 tablic litograficznych, podobnego wyglądu i treści, przytwierdzonych do dużych kart szarego kartonu. Rysunek i technika tak jednych jak drugiej słabe i liche. Co również zadziwiać musi, że nie istniały dotąd - jak się zdaje — fotograficzne zdjęcia czy to fasad, czy wnętrz lub szczegółów. Ogłoszone w niniejszem dziełku plan jednego poziomu całości budynku, oraz kilka widoków fotograficznych, musiały być umyślnie w tym celu robione.
  Wydało mi się, że na ich publikacje wraz z pierwszem może dotąd przedstawieniem całości dziejów budynku, opartem na źródłach historycznych, zasługiwał zabytek takiej doniosłości, jakim jest Pałac Biskupi w Krakowie.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Plan pałacu znajdujący się w archiwum w Dreznie (brak daty).