Skarbiec katedralny
W katedrze krakowskiej gromadziły się bogate sprzęty i
aparaty kościelne od samego jej początku składane w ofiarze
przez królów, książąt i biskupów.
Bogactwa te nęciły do siebie łupieżców, którzy
przedsiębrali wyprawy umyślne dla tych drogocennych naczyń.
Pierwszą taką napaścią na Polskę była wyprawa Brzetysława,
księcia czeskiego w r. 1039, który najprzód Kraków obrabował,
a potem Wrocław i Gniezno. Z bogatych darów Bolesława W. nic u
nas nie pozostało, oprócz włóczni św. Maurycego, ofiarowanej
naszemu królowi w Gnieźnie przez Ottona III, cesarza
niemieckiego. Łatwa do ukrycia, a przytem nie złota, dochowała
się do naszych czasów w Krakowie w katedrze, chociaż nie tu,
lecz do królewskiego skarbca należała.
Co się przez dalszy ciąg wieku XI do katedralnego skarbca
dostało, spisano w r. 1101, a następnie w r. 1110 z woli biskupa
Maura. Dochowały się te nieoceniej wartości inwentarze w
archiwum kapituły krakowskiej na ostatniej karcie pergaminowego
kodeksu spisane. Zbiór aparatów, naczyń różnych kościelnych
i ksiąg liturgicznych był na owe czasy znamienity. Przybywać do
niego musiało coraz więcej, sądząc z ofiarności następców.
Tymczasem zapiska z r. 1252, podobnież na pergaminowej karcie księgi
»breviarium decretalium« nakreślona, wykazuje nader skromny
zapas sprzętów kościelnych. Z początkiem XII wieku było np.
18 kielichów, z tych 6 złotych, a 12 srebrnych, gdy w 150 lat później
znajdowało się w skarbcu wszystkich kielichów 6, między nimi
jeden złoty. Ten sam stan uwydatnił się i w innych naczyniach.
Zagadkę zubożenia skarbca katedralnego rozwiązuje wiadomość,
iż w r. 1212 w lipcu piorun uderzył w drewniany dach skarbca,
zapalił wiązania i ogień dostawszy się do wnętrza, zniszczył
wszystkie w skrzyniach zawarte ornaty, kapy, ozdoby, przybory,
sprzęty i klejnoty, w które była katedra krakowska hojnie uposażoną.
Zapiska dodaje, że metalowe przedmioty się stopiły. Rzeczywiście
nie ma w skarbcu katedralnym krakowskim nic starszego od tej daty,
oprócz kodeksów, które widać w czasie owego pożaru nie
znajdowały się w skarbcu, jak i kilka drobnostek. Ocalały
bowiem księgi z XI wieku, jak np. Decreta Romanorum Pontificum z
owymi najwcześniejszymi inwentarzami skarbca katedralnego i
wspaniały Ewangeliarz Emeramański licznemi miniaturami
ozdobiony.
Następne dwa wieki nagromadziły tu mnóstwo sprzętów i
aparatów, które obejmuje inwentarz z r. 1563, dotąd w rękopisie
przechowany w archiwum kapituły krakowskiej. Spis ten wykazuje
samych kielichów przeszło 120, krzyżów, pacyfikałów,
relikwiarzy 170, świeczników srebrnych 150, ornatów przeszło
400, antepedyi 250 i t. d.
Potęgowało się to bogactwo jeszcze dalej ciągle do
najazdu szwedzkiego.
"W gwałtownej potrzebie Rzeczypospolitej" na opłacanie
wojska zażądał król Jan Kazimirz od kapituły krakowskiej
pomocy przez dostarczenie mu ze skarbca sprzętów metalowych do
mennicy. W r. 1655 d. 22 września król poświadczył odbiór
srebra 1548 grzywien, na które złożyły się monstrancye,
kielichy, lampy, krzyże, a nawet oprawy książek metalowe.
Jeszcze potem trzy razy Jan Kazimirz sięgnął do katedralnego
skarbca; samego złota zabrał w wadze 2922 dukatów, w czem mieściły
się łańcuchy, kielichy i krzyże.
Przed wejściem Szwedów do Krakowa, dwaj kanonicy,
Stanisław Brudzyński i Kazimirz Waxman wywieźli ze skarbca
najcenniejsze przedmioty do Raciborza na zamek. Co jeszcze zostało
w katedrze, jak trumna św. Stanisława, figury koło niej srebrne
na ołtarzu i inne wartościowe rzeczy zrabowali Szwedzi wówczas
r. 1656. Na opłacenie kontrybucyi, zażądanej od Szwedów znowu
w r. 1713, a Moskalom w r. 1763 i 1770, sprzedała kapituła
powyjmowane perły i drogie kamienie z aparatów i różnych sprzętów
w skarbcu.
Wreszcie r. 1794 wypróżnił się skarbiec katedralny
prawie do reszty. Na żądanie Kościuszki wydała kapituła
"na potrzebę Ojczyzny" ze skarbca naczyń i przedmiotów
złotych w wadze 320 dukatów, a srebrnych w liczbie 1896 grzywien
i na to od komisyi odebrała pokwitowanie d. 13 maja r. 1794.
Na tem się jeszcze nie skończyło, bo w r. 1807 rząd
austryacki na potrzeby wojenne nałożył na kapitułę opłatę
stemplową od posiadanego srebra wraz z trumną św. Stanisława w
kwocie 37.534 zł., a o ile tejże brakło gotówki, wybrała
jeszcze sprzętów wartości 117 grzywien i do stopienia oddała.
W wyborze rzeczy do przetopienia na pieniądze rządzono się
smakiem wieku XVII i XVIII, L j. pozbywano się przedewszystkiem
najstarszych przedmiotów, które w spisie określano: antiqui
operis, gottico opere facta, antiquae formae i t p.
Z całego owego olbrzymiego skarbca pozostały resztki, które
obecnie oglądamy w katedrze; między temi jest już wiele świeżych
darów. Z powodzi jednak owej wyratowane zabytki przeszłości
należą do wielkich osobliwości, które chronologicznie w następującym
porządku się przedstawiają.
Pierwsze miejsce należy się włóczni św. Maurycego.
Pojmiemy niezmierną jej wartość, jeżeli sobie uprzytomnimy, że
ten sprzęt wojenny jako berło dzierżył w swych rękach ów nieśmiertelnej
pamięci król polski Bolesław Chrobry przed 900 laty. Ofiarował
mu tę włócznię cesarz Otto III, gdy przybył do Gniezna w r.
1000 w odwiedziny. W XIII wieku znajdowała się w skarbcu
krakowskim, bo o niej wspomina żywociarz św. Stanisława z tego
czasu. W XVI wieku stała przymocowana do tronu biskupiego przed
wielkim ołtarzem, gdzie ją oglądał kronikarz Kromer, dlatego
nie spotyka się owej włóczni w inwentarzach skarbca
katedralnego.
Przed 20 laty ofiarowano tu do skarbca jakąś spinkę
metalową, znalezioną w grobie w Osyaku, w Karyntyi, który uważano
za miejsce wiecznego spoczynku Bolesława Śmiałego. Tymczasem ścisłe
badania naukowe wykazały, że król ten tam wcale nieodbywał
pokuty, ani w Osyaku nie umarł. Nagrobek tamże będący jest późniejszym
utworem fantazyi. Okruch ten nie mający żadnego związku z Bolesławem
Śmiałym służy za dowód, jak baśnie nie posiadające żadnej
podstawy prawdy szerzą się uparcie między polskiem społeczeństwem
i do dziś dnia po pismach illustrowanych się błąkają.
Do najstarszych zabytków w skarbcu tutejszym zalicza się
relikwiarz srebrny, pierwotnie pozłacany w kształcie
czworograniastej szkatułki z wiekiem w formie ściętej piramidy.
Zdobią go ze wszystkich stron wypukłe rzeźby w obramieniach,
przedstawiające ludzi walczących ze zwierzętami. Robota to od
wewnątrz wybijana w blasze, uzupełniona zewnątrz rytowaniami i
punktacyą. Uszko i okucie do zamykania z wizerunkiem mnicha jest
późniejsze, może z XIII wieku. Jest to wyrób wschodni, z
napisem głoskami arabskiemi, którego treścią jest hymn do
Boga. Pochodzić może tak dobrze z X, jak i XII wieku, bo
rycerstwo krzyżowe nabywało tam takie skrzyneczki, wyrabiane
wedle dawnych wzorów przez Arabów dla chrześcijan, a w nich z
Palestyny przywoziło ziemię świętą. Figury na tej skrzyneczce
wyobrażają tryumf rycerza chrześcijańskiego nad Saracenami.
Pamiątka ta zapewne pochodzi od Jaksy Gryfity, który w
XII wieku uczestniczył w wyprawie krzyżowej księcia Henryka,
syna Bolesława Krzywoustego koło r. 1154. Zapisana w inwentarzu
r. 1563 jako zawierająca ziemię św. Stanisława, co było
naturalnie przeistoczeniem ziemi świętej; zarzucona owa
skrzyneczka znalazła się przy wizytacyi dopełnianej przez
biskupa Dunajewskiego w r. 1881, ale zupełnie próżna.
Następnie posiada skarbiec katedralny niezmiernie cenną
osobliwość w szklannej czarce, osadzonej na postumencie
srebrnym, pozłacanym, tworzącym z niej kielich. Na szkle widać
wyrżnięte figury orła i lwa w stylu romańskim z XIII wieku.
Wedle tradycyi miał to być sprzęt św. Jadwigi, księżnej śląskiej,
używany przez nią jako kubek do picia wody. Podanie nie
sprzeciwia się wcale tegoż wyglądowi. Spód do tego puharka może
być wyrobem XIV w. Znajdował się on dawniej w kościele św.
Jadwigi na Stradomiu w Krakowie, gdy ten gmach przerabiano w r.
1796 na pomieszczenie austryackiego urzędu celnego.
Kościół św. Jadwigi założył Kazimirz W. w r. 1351, a
siostra jego Elżbieta go dokończyła i Miechowitom wraz z
utrzymywaniem szpitala powierzyła.
Wiadomo, jak wielką są dziś rzadkością wyroby szklanne
z dawnych wieków, dlatego puharek ten wielką wartość
przedstawia jako przedmiot starożytny, a o ileż jeszcze dla nas
jest droższym, gdy z wyrżniętych w nim godeł księżnej
Jadwigi, po ojcu i po mężu możemy niewątpliwie uważać go za
pamiątkę po tej Świętej.
Z romańskiej epoki pięknym okazem jest w skarbcu infuła
św. Stanisława. W rzeczywistości kształt jej nie pozwala
odnosić tego zabytku dalej, jak do XIII wieku, bo zresztą wiemy,
iż gdyby była została infuła po tym świętym, toby była zginęła
w pożarze skarbca r. 1212, lecz może być pamiątką obchodu
jego kanonizacyi. Przy takiej uroczystości bowiem konieczną była
infuła na trumnie przy podwyższeniu zwłok na ołtarz. Poczem ją
schowano do skarbca i pod tą aureolą dochowała się do
dzisiejszych czasów. Tu należy się miejsce krzyżowi srebrnemu,
ofiarowanemu do katedry przez kardynała Leduchowskiego, bo chociaż
to wyrób obcy i nie związany z naszą przeszłością, lecz jako
dzieło sztuki z epoki romańskiej wielką ma wartość. Końce
ramion krzyża tego zdobią pięknie wyrobione godła św.
Ewangelistów.
Z wieku XIV, w którym żył tak hojny fundator w Polsce,
jak Kazimirz W., wszystko zaginęło. Zaledwie po wnuczce jego,
nieśmiertelnej pamięci Jadwidze, pozostał w skarbcu katedralnym
jedyny sprzęt, t. j. racyonał, osobliwa odznaka biskupów
krakowskich, w kształcie dwóch stuł, niby dwóch wstęg krzyżujących
się w dwóch miejscach, spiętych krążkami, na których są
wyszyte baranki Boże. Wzdłuż jednej strony mieszczą się
wyrazy symboliczne: Veritas, Doctrina, Prudentia, Simplicitas; z
drugiej strony imię królowej Jadwigi, córki Ludwika. Po końcach
widać herby rodziny Jadwigi, t. j. Andegawenów i orły polskie,
do krawędzi przyszyte są frendzle. Jest to robota znakomita, tło
całkiem zapełnione perłami. Dar owego racyonału opatrzony jest
skryptem osobnym z r. 1384, przechowanym w archiwum kapitulnem. W
r. 1597 nadpsuty zębem czasu dał odnowić kardynał Radziwiłł
i znowu r. 1881 musiano go reperować.
Krakowscy biskupi zawsze takiej odznaki używali do stroju
pontyfikalnego, co stwierdzono przy otwarciu grobu z zwłokami bł.
Wincentego Kadłubka r. 1633 w Jędrzejowie. W protokole zapisaną
jest obecność na nim paliusza.
Musiały istnieć jakieś o tę odznakę spory, skoro w r.
1347 Jan Grot, biskup krakowski, przebywając w Awignionie,
postarał się o zatwierdzenie u papieża Benedykta XII noszenia
racyonału dla krakowskich pasterzy, który się zowie paliuszem
św. Piotra.
Drugą pamiątką po królowej Jadwidze jest prześliczna
szkatułka, wyrobiona z kości słoniowej. Misternie na niej wyrzeźbione
sceny z poematów średniowiecznych francuskich zdradzają swoje
pochodzenie, co łatwo wytłomaczyć związkami rodziny Jadwigi z
domem Anjou.
Wiek XV pozostawił tu po sobie kilka wspaniałych pamiątek.
Najprzód uderza swoją oryginalnością krzyż złocisty,
ofiarowany do skarbca przez króla Kazimirza Jagiellończyka.
Pochodzić ma ze skarbca książąt litewskich w Wilnie. Robota
jego nadzwyczajnie misterna, tak zwana filigranowa, z blachy złotej
na drzewie cyprysowem w stylu wschodnim, należy do
najznakomitszych utworów sztuki złotniczej. Kamieniami drogimi
obsadzony krzyż wśród ornamentyki bizantyńskiej zawiera
figurki, zwierzątka, a u dołu dodane ma herby: orła polskiego,
Półkozic, biskupa krak. Rzeszowskiego i kapituły Trzy korony.
Relikwiarz srebrny, pozłacany, sprawiony przez królową
Zofię, ostatnią żonę Władysława Jagiełły, na głowę św.
Stanisława, przedstawia się jako 12-ścienna puszka, z okrągłą
przykrywą. We framużkach pod ostrymi łukami stoją figurki
biskupów błogosławiących, poprzedzielanych aniołami
naprzemian.
W nim mieściła się głowa św. Stanisława, nim ją
przeniesiono do bogatszego relikwiarza, sprawionego przez królową
Elżbietę z synami Olbrachtem i Fryderykiem. Teraz służy tamten
dla głowy Św. Floryana, a ów ciężki, ważący 35 funtów ze
szczerego złota, ozdobiony drogimi kamieniami zawiera głowę św.
Stanisława, w drugiej jeszcze wewnątrz okrągłej cienkiej
puszce srebrnej z herbem Nieczuja.
Przy wizytacyi za biskupa Dunajewskiego odkryto autora
owego przepysznego relikwiarza, uważanego dotychczas za dzieło
obcego złotnika. Na spodzie jednak wewnątrz wyryte imię Marcina
Marcinca, jako autora, znane jest w Krakowie jako rajcy miejskiego
pod r. 1513, a przytem jako nadwornego złotnika króla Zygmunta
I. Zatem w zabytku tym oprócz znakomitego okazu sztuki średniowiecznej
w stylu gotyckim, posiadamy dzieło polskiego mistrza, świadczące
nader pomyślnie o stanie kultury owoczesnej u nas. Ma boków sześć
bogato zapełnionych baldaszkami z ostrych łuków, pod którymi
tyleż widać scen z historyi św. Stanisława, wyrzeźbionych
artystycznie.
Infuła biskupa Tomasza Strzempińskiego z r. 1455,
uwydatnia w sobie dziwną osobliwość, bo kształtem swoim i
ozdobami należąc do epoki gotycyzmu, posiada pola boczne zapełnione
ornamentami renesansowymi. Jest to ciekawa nader zagadka do rozwiązania,
skąd się wziął ten prąd stylu odrodzenia w środku XV wieku,
gdy u nas jeszcze gotyk trwał w pełnej sile.
Tego samego biskupa kielich posiada skarbiec katedralny, pięknej
filigranowej roboty z emalią i kamieniami nieszlifowanymi. Oprócz
niego znajduje się tu jeszcze kilka naczyń gotyckich. I tak
kielich wyjęty z grobu biskupa Padniewskiego, + 1572. któremu do
trumny przy zwłokach położono ze skarbca wzięty i napis objaśniający
na nim wyryto. Kielich ten pochodzi z XV wieku, jest w stylu
gotyckim.
Najwspanialszem tej epoki zamknięciem jest ornat darowany
r. 1503 przez Piotra Kmitę. Materya w nim z czerwonego strzyżonego
aksamitu, przetykana kwiatami złotemi, na tylnej połowie dźwiga
krzyż z płaskorzeźbami, z których na siedmiu przedstawione są
sceny z życia św. Stanisława, a na ósmej sam fundator trzymający
herb Szreniawę. Otóż te obrazki wyhaftowane złotem i jedwabiem
na podkładzie z drzewa są uznane za prawdziwie arcydzieło
sztuki hafciarskiej, któremu trudno znaleść w świecie równego.
Po muzeach i skarbcach zagranicznych przechowywane w tym rodzaju
zabytki wyglądają jak lalki dla dzieci utkane, gdy w ornacie
Kmity wyszyte sceny przedstawiają najznakomitszy utwór plastyki
w charakterze prawdziwej sztuki. Znawcy cudzoziemcy upatrują w
tych barwnych mistrzowskich płaskorzeźbach ornatu Kmity wpływ
Wita Stwosza i całej jego szkoły, i uważają je za dzieło
miejscowe, bo tylko Kraków owocześnie mógł wydawać ludzi
zdolnych do wykonania tak znakomitych przedmiotów sztuki.
Niestety, nie znane nam jest dotąd imię mistrza ornatu Kmity.
Wiek XVI w pozostałych pamiątkach w skarbcu tutejszym nie
uwydatnia się nadzwyczajnymi okazami. Z inwentarzy tylko domyślać
się możemy, że styl odrodzenia znalazł hojnych dobrodziejów
dla kościoła katedralnego, lecz razem z całą masą zabytków
romańskich i gotyckich poszły i renesansowe płody do tygla
menniczego.
Widzimy najprzód ozdobny, misternej roboty miecz z pochwą,
znaleziony w grobie Zygmunta Augusta, złamany na jego pogrzebie,
jako ostatniego męskiego potomka rodziny Jagiellońskiej. Dar to
był papieża Pawła III, przysłany królowi Zygmuntowi Augustowi
w r. 1540. Dalej znajduje się relikwiarz złoty w kształcie małej
monstrancyi z relikwią św. Zygmunta, ofiarowany w r. 1525 przez
króla Zygmunta I, kielich srebrny pozłacany, emaliowany,
darowany w r. 1549 przez biskupa Samuela Maciejowskiego.
Z rzeczy świeckich w stylu odrodzenia posiada skarbiec
miednicę srebrną pozłacaną z takąż nalewką z wyrobionemi na
nich różnemi alegoryami. Należała pierwotnie do Krzysztofa
Chodkiewicza, wojewody wileńskiego.
Z wieku XVII dochowało się więcej zabytków, odznaczających
się bogactwem co do wewnętrznej wartości. Na czele tychże
uwydatnia się szczerozłoty kielich, ozdobiony drogimi kamieniami
i emalią, ofiarowany przez króla Zygmunta III; następnie złota
monstrancya, dar biskupa Gembickiego i tegoż pastorał srebrny.
Dalej są: monstrancya srebrna pozłacana po biskupie sufraganie
Oborskim, monstrancya po biskupie Dąbskim, relikwiarz św. Stanisława
w kształcie ręki, na którego palcu oprócz oryginalnego pierścienia
tegoż Świętego, wisi pęk pierścieni przez różne osoby składanych
jako wota — i drugi podobny z relikwią Św. Floryana,
ofiarowany w r. 1691 przez sufragana Oborskiego, u którego też są
przymocowane na łańcuszku pierścionki różne wotywne.
Do tej grupy metalowych zabytków należy jeszcze srebrny
pastorał biskupa Małachowskiego, + 1699.
Z aparatów tego stulecia odszczególnia się olbrzymia
infuła biskupa Andrzeja Lipskiego, + 1631, przeszło tysiącem
drogich kamieni ozdobiona, a perłami cała pokryta. Przekazany też
w testamencie przez tego samego biskupa jest tu wspaniały ornat
ze Stułą i manipularzem. Obok nich zajmuje uwagę piękna kapa
ze srebrnej materyi, złotemi kwiatami przetykana, z wyszytym
wypukło orłem polskim srebrnym, otoczonym szafirami. Jest przy
niej agrafa kamieniami obsadzona. Kapę tę sprawił r. 1671
biskup Trzebicki do koronacyi królowej Eleonory, żony Michała
Wiśniowieckiego.
Z wieku XVIII pamiątki rozpoczyna relikwiarz Św. Wacława
srebrny, pozłacany, ofiarowany do skarbca w r. 1747 przez ks.
kan. Wacława Sierakowskiego, tego, który później został
arcybiskupem lwowskim. — Dalej szczerozłoty kielich złożony w
darze r. 1775 przez biskupa Sołtyka, — róża złota, wyobrażona
w postaci rosnącego krzaczku w wazonie, ofiarowana przez papierza
Klemensa XII królowej Maryi Józefinie, żonie Augusta III, co
ona testamentem odkażała kościołowi katedralnemu krakowskiemu.
Wolę tę spełniając Fryderyk August król saski i książę
warszawski, przywiózł ten dar do Krakowa w r. 1810. Przechowuje
się tu płaszcz koronacyjny króla Stanisława Augusta
Poniatowskiego z aksamitu czerwonego, podbity gronostajami, złożony
w r. 1817, a z koronacyi Augusta III pozostał miecz, użyty do
tej ceremonii zamiast Szczerbca, gdyż insygnia wszelkie
koronacyjne uwiózł wtedy podskarbi z Krakowa i ukrył je w
Warszawie.
Wiek XIX uosabia pałasz księcia Józefa Poniatowskiego,
ofiarowany temuż na imieniny w r. 1808 przez wojsko polskie, a który
tu złożyła krewna jego wraz z pudełkiem zawierającym osiem
orderów, jakiemi był obdarzony za czyny wojenne. Na pałaszu
owym są złotem inkrustowane napisy rymowane, dotyczące zalet
księcia Józefa, jako wodza.
Następuje cały szereg darów z epoki porozbiorowej, aż
do ostatnich czasów, w przeróżnych postaciach, to kielichów,
to relikwiarzów, krzyżów posiadających nietylko materyalną,
ale i artystyczną wartość, które świadczyć będą o ofiarności
obecnego społeczeństwa. Oprócz wzmiankowanych tu aparatów kościelnych,
naturalnie liczy skarbiec katedralny dużo różnych kompletnych
ubiorów do służby Bożej dla duchowieństwa wszelkiej
hierarchii.
Przy skarbcu katedralnym istniało archiwum i biblioteka
kapitulna, a chociaż niejedno już stąd wywędrowało i mieści
się dziś w Petersburgu, to jednak wśród pozostałości znajdują
się niezmiernie cenne rzeczy. Są to księgi pergaminowe ciężką
oprawą opatrzone i zawierają miniatury znakomite, które czekają
na wydawcę, aby się świat dowiadywał o naszej kulturze.
Przedewszystkiem wzbudzają podziw olbrzymie graduały sprawione
za króla Olbrachta, w oprawach mocnych, z herbem Polski Litwy i
rodziny królewskiej. Prześliczne w nich inicyały przedstawiają
sceny z pisma świętego z dodatkami współczesnych czasów i osób.
Są inne kodeksy z miniaturami, z tych Ewangeliarz nazwany
Emeramańskim, bo zdaje się pierwotnie stamtąd wyszedł, należy
do nadzwyczajnych osobliwości. Jest to zabytek z drugiej połowy
XI wieku.
Przywilejów z pieczęciami widać stosy, treść ich podała
Akademia umiejętności na użytek publiczny — rękopismy Długosza
doczekały się też wydawcy w osobie hr. Aleksandra Przeździeckiego.