Uratowanie Bramy Floriańskiej
Rząd
Rzeczypospolitej Krakowskiej zajął się uporządkowaniem gruzów
po zburzonych murach fortyfikacyjnych. Wypadało więc wyrównać doły,
zasypać fosy i rowy. Duch porządku i czystości zapanował w
Senacie rządzącym wolnego m. Krakowa i mania burzenia wszystkiego
co stare opanowała to ciało. Padł pod uderzeniem kilofów starożytny
ratusz na Rynku, ofiarą porządku miały paść także i te trzy
baszty, które jeszcze ocalały. Uratował je senator Feliks Radwański.
Nie mogąc trafić innym argumentem do przekonania panów senatorów
uciekł się do środka, którym wstrzymał zamierzone zburzenie
tych baszt. Oto oświadczył, że brama Floriańska ze względów
higienicznych nie może być zniesioną, gdyż zasłania ona miasto
od wielkich przeciągów, wiatrów, kurzawy i zadymek. Ten argument
przekonał pp. senatorów i baszty zostawili. Urosło stąd przysłowie
że Radwański wiatrem zatrzymał walącą się już bramę Floriańską.
Oto treść
memoriału senatora Feliksa Radwańskiego (pisownia oryginalna).
Słysząc
przed kilku dniami zrobiony zamach w imieniu Wydziału spraw wewnętrznych
na zniszczenie pozostałych szczątków pamiątki Wielkiego
Kazimierza, iak gdyby w chęci dogodzenia osobom sławie tego
wielkiego króla i starożytności tey hiegdyś potężney iednego z
naywiększych słowiańskich narodu stolicy niechętnym, odważam się
przedstawić Wam Szanowni Członkowie Senatu, w nowey dzisiay
postaci stawaiącego w Europie ze swoim okręgiem mjasta, moje przełożenie
a to w obronie iedney iego bramy, iaka nam ieszcże od zupełnego
zniszczenia pozostała.
Brama
Floryańska w postaci pierwotney i nigdzie nie naśladowaney,
wystawia ciekawemu cudzoziemcowi massę foremną i ogromną, któraby
pewnie rzymskich murów nieposzpeciła. W pułnocnych krajach iest
ona dowodnem świadectwem mądrości wielkości i potęgi ostatniego
z wielkiey Piastów dynastyi króla.
Brama
od kochającego pokóy monarchy wybudowana nie iako zwycięzka, ale
iako zamek ubespieczaiący municypalność po zaprowadzeniu prawa wyższego
Magdeburskiego, nie może się i nie powinna od Senatu spodziewać
wyroku swoiey zagłady.
Przetrwała
ona szczęśliwie wiele wieków i rządów narodowych i obcych żeby
się miała lękać swoiego skażenia dla nikczemnego korzystania z
niewiele znaczącego zapasu wąteł budowniczych na postawienie
mniey w porównaniu z nią znaczącej budowli. Spodziewa się ona i
owszem konieczney poprawy i upięknienia, zawsze iednak w smaku do
swey powagi i wieku zastosowanym
Mówię
do senatorów Polaków, potomków współczesnych czynów i cnót
tego wielkiego monarchy świadków, którzy oczytani z Historyą
naszego Narodu maią iak się spodziewam w świeżej pamięci, co on
zrobił dla Miasta Krakowa, a w obecnym stanie rzeczy nie spuszczają
z uwagi, że potężni monarchowie powracając Polakom narodowość
poruczyli Senatowi straż pamiętników, których dochowanie naypóźnieyszey
potomności ma być pierwszem Iego staraniem i prawem.
Coż
Senatowi do tego, że się kiedyś zamarzyło p. Szmaus, (który w
czasie mego tu w Krakowie urzędowania nic osobliwego nie wybudował),
żeby skazać tę piękną budowę na obalenie, w celu zyskania
nieco budowlanego materyału a po części uronienia na stratę i
postronną wygodę, która kościół Śego Szczepana i Śego
Macieja a razem i wielką część murów krakowskich pochłonęła.
Cóż
ieszcze ma zastanawiać Senat, że P. Schmauz w ru 1802 myślił o
zniszczeniu bramy główney Krakowa, kiedy po nim przez lat siedm
trwaiącego rządu austryackiego nikt się nie targnął na ten
zabytek staropolszczyzny? Dowodzi to jawnie, że marzenie tego nadreńskiego
budowniczego lepszy smak pokonał i tey, że tak powiem świętokrackiey
nieprawości niedopuścił.
Słyszeliśmy
niedawno wielbiących i wielbiliśmy niedawno radę xcia wojewody,
Czartoryskiego, który źyczył, aby brama Floryańska z czterema
iey towarzyszącemi basztami nieskazitelnie była utrzymana, dziś
ze smutkiem słyszę osoby, które tę myśl xiążęcia pochwalały,
żeby ją z ziemią zrównać. Któżby tak różnych mniemaniach
nie postrzegł uderzającej sprzeczności.
Gdyby
ten starożytności zabytek, maiący w historyi polskiej swoje
znaczenie, był tak lekceważony, któż wie, czyliby się kto nie
znalazł, żeby z kolei doradzał zamek krakowski z względu, że
iego utrzymowanie znaczną w budgecie wydatku musi zaymować rubrykę,
na zburzenie skazać.
Piramidy
egipskie nie powinnyż iuż być dawno przez barbarzyńskich Mameluków
lub Arabów Beduinów zniszczone? Kair nie miałże przez tyle wieków
takiego iak nam dzisiay jest doradzane prawa, żeby te starożytnoście
na łaźnie, pałace, meczety i inne podobne ogromy na swoje upięknienie
obrócił?
Szanuią
do dziś dnia ci sami Arabowie w Azyi Palmirę i Balbek a my
Krakowianie mogliżbyśmy przenieść na sobie, żebyśmy w tyle
zostali za temi nieucywilizowanemi ludami!
Czymże
w porównaniu było rzymskie Colosseum po dwóch tysiącach lat od
swego postawienia i zupełnego przez nieużywanie spustoszenie względem
naszey bramy, o którey mowa, przecięż gdy papież Barberini dla
swych synowców z połowy nie całey kazał trzy pałace postawić
ściągnął na siebie ostry od Rzymian zarzut: "quod non
fecerunt barbari, fecerunt Barberini".
Może
się komu wydawać będzie dziwne porównanie Kolizeum rzymskiego z
bramą Floryańską, gdy iednak porówna wielkość i ludność
Krakowa z wielkością i ludnością Rzymu za cesarzów zapewne
uzna, że to porównanie nie będzie tak przesadzone.
Kolosseum wprawdzie mieściło kilkadziesiąt tysięcy ludzi schodzących
się na widowiska szermierskie – brama Floryańska przeznaczona po
iey postawieniu na przyjmowanie uroczyste królów z chwalebnych ich
wypraw powracających z zewnętrznych ganków witała ich zdaleka
krzykliwemi trąbami, zbliska głośnemi ludu okrzykami wewnątrz piękna
płeć obsiadłszy makatami i bogatemi dywanami ozdobione ganki żony,
matki i siostry poklaskiwały mężnym małżonkom, synom i braciom,
że wierni królowi Ojczyznie przybywaią ozdobieni wawrzynami zwycięstwa
– urzędnicy zaś koronni, wierny magistrat składali hołd winny
królom otoczonym walecznemi hetmanami, wodzami i wojownikami.
Tu
to stanąwszy sławni z wypraw wojennych królowie zapominali o
trudach i stąd powracali na łono Muz spokojnych, gdzie pokojowe
wypełniaiąc cnoty, sprawiedliwość każdemu wymierzali.
Dotąd
ze strony polityczney i smaku uważałem zniesienie bramy Floryańskiey
za przeciwne mojemu przekonaniu, zastanowić się ieszcze wypada nad
skutkami meteorologicznemi, iakieby stąd na zdrowie ludzkie wypływały.
Wiatry
północny, północno-wschodni i północno-zachodni a z tych
pierwszy i ostatni niosą nam zwyczajnie śniegi zadymne, takowe
miotałyby ie gwałtownie ze samego Kleparza wsrzód Rynku i gdyby
te panowały, ciężkoby się komu przyszło na nogach utrzymać
tembardziey, że plac targowy kleparski potężny poziomem i po
wielkiey części otoczony domami od ulicy Warszawskiey niczem nie
zasłoniony przesyłałby wichry prostą ulicą wsrzód miasta.
Przez
wzgląd na zdrowie, pieszczenie wychowane kobiety i dzieci byłyby
wystawione na częste fluxye, reumatyzmy a może i paraliże. Tegoby
samego doświadczała ulica św. Jana, gdyby iey kościół Pijarów
nie zaciszał i natoby samo była wystawiona Sławkowska, gdyby w
blizkości naprzeciw dawney Bramy stoiące domy nie tępiły mocy
gwałtownych wiatrów.
Nadto
od P. Maryi po zburzeniu Floryańskiey Bramy iadąc ku Kleparzowi,
cożby oko ciekawego widziało? oto kilka wieznych poziomych karczem
drewnianych w końcu piękney ozdobnemi domami osadzoney ulicy; słowem
widziałoby w dnie targowe Szkalmierz lub Proszowice stycznie z
Krakowem. Tak nagłe przeyście z tego, co jest wspaniałem, do tego
co iest nikczemnem bez żadnego poprzedniego stopniowania nie mogłoby
o naszym smaku żadnemu cudzoziemcowi przyiaznego zjednać
mniemania.
Lubo
dalekim iestem od domyślania się, ażeby Senat miał dać wyrok na
zniszczenie tego Piastowskiego zabytku, gdyby przecież nad wszelką
moją nadzieię miało to przyiść do skutku, oświadczam iak
nayuroczyściey, że oparty na organizacyj naszey ninieyszą moią
opinią byłbym przymuszonym do akt Senatu w sposobie rozpisu podać.
Ale
próżno się może wysilam z przekonywaniem osób, o czem wcześnie
iuż się u siebie przekonały; spodziewam się nawet, że wniosek
wprowadzony będzie cofnionym, co gdy nastąpi, a moje uniesienie na
wieczną skażę niepamięć.
Dnia 16 grudnia
1816 roku.
Dla pamięci
potomnych memoriał Radwańskiego w obronie bramy Floryańskiej podałem
jako świadectwo, że w czasach ogólnego wandalizmu znalazł się mąż,
który stanął śmiało w obronie zagrożonego zabytku przeszłości.
Radwański jest także autorem projektu utworzenia na miejscu
dawnych wałów miejskich plantacji, które rozpoczęto zakładać w
r. 1822. Radwański kierował robotami do r. 1826, po nim myśl jego
prowadził dalej Floryan Straszewski do roku 1840, w którym to
czasie wieniec ogrodów okalających miasto zamknięty został.
Wspomnieć tutaj
jeszcze należy, pamięć ś.p. Karola Kremera budowniczego
miejskiego, który w roku 1841 odnowił Barbakan i w ten sposób ten
jedyny dzisiaj w Europie zabytek architektury wojennej od zagłady
uratował